Lechia Gdańsk przegrywając we Wrocławiu ze Śląskiem mocno skomplikowała sobie sytuację w tabeli. Piłkarze Jerzego Brzęczka w tym spotkaniu nie wykorzystali kilku dogodnych okazji strzeleckich.
[ad=rectangle]
- Po takim spotkaniu trudno coś rozsądnego powiedzieć. Mieliśmy dużo sytuacji w pierwszej połowie, zdecydowanie przeważaliśmy, Śląsk miał okazję tylko pod koniec pierwszej części. My mieliśmy ich kilka. Po zmianie stron też mieliśmy okazje, ale pomimo ich stwarzania, na razie nasza skuteczność jest zbyt słaba. To powoduje, że nie wykorzystujemy sytuacji i taki mecz jak ten ze Śląskiem niestety przegrywamy - mówił po ostatnim gwizdku sędziego szkoleniowiec Lechii.
Gdańszczanie nie zamierzają jednak rezygnować z walki o europejskie puchary. - Mamy jeszcze dwa spotkania i będziemy w nich grać o maksymalną liczbę punktów. Myślę, że jeszcze się wiele wydarzy. Śląsk nas wyprzedził, ale to nie oznacza, że my nie będziemy dalej walczyć o to czwarte miejsce. Po tej porażce ono się troszeczkę oddaliło. Musimy zacząć być skuteczni. Taka gra jak we Wrocławiu musi zostać przełożona na bramki, punkty - zaznaczył trener.
- Chcemy zająć to czwarte miejsce pomimo tego, że na początku lutego naszym pierwszym podstawowym celem był awans do ósemki. To wszystko się potoczyło dla nas bardzo pozytywnie przede wszystkim poprzez dobrą nasza grę. Ten mecz we Wrocławiu w naszym wykonaniu moim zdaniem był bardzo dobry, ale niestety nie strzeliliśmy bramek, a Śląsk wykorzystał swoją szansę i zdobył 3 punkty. My na pewno z tej drogi, którą rozpoczęliśmy, nie będziemy zbaczać - dodał.
W przypadku ewentualnego awansu do europejskich rozgrywek, drużynie Lechii przydałyby się wzmocnienia. - Jeżeli chodzi o personalia, będziemy o tym dyskutować w klubie. Najpierw musimy do pucharów awansować i dopiero wtedy będziemy takie kroki podejmować, aby ta drużyna została odpowiednio wzmocniona do potrzeb - podkreślił Brzęczek.
W sobotnim meczu w składzie Lechii brakowało Sebastiana Mili, który musiał odcierpieć karę za nadmiar żółtych kartek. - Na pewno to jest zawodnik, który z jednej strony potrafi jednym podaniem otworzyć drogę do bramki, a z drugiej sam ją zdobyć. Myślę, że teraz ze Śląskiem nie mieliśmy problemów z kreowaniem szans, tylko z ich wykorzystaniem. Tych okazji mieliśmy kilka i nie potrafiliśmy strzelić gola. Gdyby był Sebastian, byliśmy na pewno inaczej ustawieni. Może byłoby to dla nas skuteczniejsze. Sebastian był tutaj jednak z nami, gdy przegraliśmy 0:3. Na pewno nie będziemy szukać usprawiedliwiania w personaliach. To był dobry mecz - podsumował trener gdańszczan.