Po raz ostatni Podbeskidzie Bielsko-Biała wygrało na własnym stadionie 22 marca, kiedy to po golu zdobytym w końcówce przez Roberta Demjana Górale pokonali Jagiellonię Białystok 1:0. W tym czasie bielszczanie dwa razy zremisowali oraz zanotowali trzy porażki. Zwłaszcza w dwóch ostatnich potyczkach postawa Górali pozostawiała wiele do życzenia.
[ad=rectangle]
Zespół, który do niedawna znany był z ambitnej walki do ostatniego gwizdka, w dwóch poprzednich spotkaniach w końcówkach znacznie ustępował rywalom. Wykorzystał to zarówno Ruch Chorzów, jak i Cracovia. Niebiescy wygrali w Bielsku-Białej 2:0, a Pasy 3:0. - Ciężko znaleźć przyczynę, wygląda to tak, jakby nam w drugiej połowie odcinało prąd. Nie przypominam sobie, żebyśmy tak fatalnie grali w Bielsku, chyba że za jakiś najgorszych czasów. Nie mogę sobie przypomnieć takiego spotkania, jak z Cracovią - ocenił Dariusz Kołodziej.
Po przegranej z Cracovią skończyła się cierpliwość kibiców Podbeskidzia, którzy po meczu mieli sporo pretensji do piłkarzy. - Apel do kibiców, by przyszli, pomogli. Będziemy robić wszystko, by zmazać plamę i z Górnikiem Łęczna zdobyć trzy punkty. Zdajemy sobie sprawę z tego, że kibice są nam bardzo potrzebni. Jeszcze bardziej niż w poprzednich meczach, bo jak zespół łapie jakiś delikatny kryzys, to kibice są w stanie podnieść - stwierdził Kołodziej.
Jeszcze kilka tygodni temu niewielu kibiców wyobrażało sobie, że Podbeskidzie może do ostatniej kolejki walczyć o ekstraklasowy byt. Górale długo zajmowali miejsce w czołowej ósemce, a do tego awansowali do półfinału Pucharu Polski. Jednak w ostatnich tygodniach bielszczanie spisują się słabo i mają zaledwie punkt przewagi nad strefą spadkową. W przypadku zwycięstwa nad Górnikiem Łęczna mogą zapewnić sobie utrzymanie, co było przedsezonowym celem. - Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie innego scenariusza niż to, że się utrzymamy w ekstraklasie. Nie dopuszczam innych myśli - przyznał Kołodziej.