Sobotnie starcie przeciwko GKS-owi Katowice było dla GKS-u Tychy najważniejszym meczem w tym sezonie pod kilkoma względami. Po pierwsze, w przypadku zwycięstwa nad lokalnym rywalem tyszanie zapewniliby sobie grę w barażach. Po drugie, było to istotne spotkanie ze względu na animozje, jakie dzielą kibiców obu drużyn. Na ten mecz do Jaworzna przybyło 800 fanów tyskiego klubu, co było rekordową frekwencją w tej rundzie.
[ad=rectangle]
Trójkolorowi od pierwszego gwizdka mogli liczyć na głośny doping swoich kibiców. Przez 45 minut to tyszanie dominowali nad rywalami, ale nie potrafili sforsować dobrze grającej defensywy katowiczan. W drugiej połowie role się odwróciły. Goście wykorzystali błąd obrońców GKS-u Tychy i Grzegorz Goncerz pokonał Sebastiana Przyrowskiego. Najlepszy strzelec I ligi sztuki tej dokonał trzykrotnie.
Z biegiem czasu kibice mieli coraz więcej pretensji do zawodników, a z trybun dało się usłyszeć hasła "co wy robicie, wy nasze barwy hańbicie", "jak spadniemy - połamiemy", a także inne, które nie nadają się do cytowania. Po zakończeniu derbowego starcia piłkarze GKS-u Tychy odbyli kilkuminutową rozmowę z kibicami. - Ciężko cokolwiek powiedzieć. Był to najważniejszy mecz sezonu, przegraliśmy go 0:3 i to najlepiej obrazuje naszą sytuację. Chcieć na pewno chcieliśmy, ale niestety przegrywamy i cóż mogę więcej powiedzieć? - przyznał Mateusz Mączyński.
GKS Tychy wciąż ma szansę na zapewnienie sobie gry w barażach. Musi jednak wygrać wyjazdowy mecz z Dolcanem Ząbki. Nie będzie to łatwe zadanie, zwłaszcza że Ślązacy w tym sezonie nie wygrali żadnego spotkania na wyjeździe. - Powodów do optymizmu jest coraz mniej, ale został ten jeden mecz i dopóki jest szansa, to będziemy w Ząbkach walczyć o trzy punkty i o baraże. Mamy na to tydzień, byśmy zebrali się jako drużyna i powalczyli o te baraże - powiedział Mączyński.