Ryszard Tarasiewicz: Nie muszę tłumaczyć zawodnikom, jak ważny mecz przed nami
Szkoleniowiec Korony przekonuje, że każdy w jego zespole zdaje sobie sprawę z wagi piątkowego spotkania. Najbliższy mecz zadecyduje o tym, w której lidze w przyszłym sezonie zagrają kielczanie.
Marcin Olczyk
We wtorek w Bełchatowie Złocisto-krwiści po trudnym i emocjonującym boju zremisowali 2:2 z miejscowym PGE GKS-em. Spotkanie to miało kilka zwrotów akcji. Goście po pierwszej połowie prowadzili 1:0, ale w 90. minucie przerywali 1:2. Ostatecznie podzielili się z Brunatnymi punktami, przyczyniając się do spadku z ligi podopiecznych Kamila Kieresia. Przyjezdnym remis pozwolił pozostać przed ostatnią serią spotkań na bezpiecznym miejscu w tabeli, ale ich los wciąż jest niepewny.
Bramka Kapo zdobyta w doliczonym czasie gry w Bełchatowie sprawiła, że wśród walczących wciąż o ligowy byt zespołów w najlepszej sytuacji jest właśnie Korona
Piłkarze Korony w ostatniej serii spotkań zmierzą się na własnym terenie z bezpiecznym już Podbeskidziem Bielsko-Biała. Złocisto-krwiści w przypadku zwycięstwa z teoretycznie niewalczącym już o nic rywalem pozostaną w T-Mobile Ekstraklasie na kolejny rok. W innym przypadku o dalszych losach kielczan zadecydują wyniki równolegle rozgrywanych meczów w Łęcznej i Chorzowie, gdzie w korespondencyjnym pojedynku z Koroną o utrzymanie walczyć będą: Górnik (grający ze zdegradowanym PGE GKS-em) i Zawisza (mierzący się ze spokojnym już Ruchem). Korona ma nad ekipami z Łęcznej i Bydgoszczy punkt przewagi. Ktoś z tej trójki w piątek pożegna się z ligową elitą.
- Powtórzę to, co powiedziałem przed kamerami: dom się spalił, ale uratowaliśmy meble. W piątek gramy bardzo ważny mecz. Zawodnicy doskonale o tym wiedzą. Nie muszę im o tym mówić. Każdy siłą rzeczy prędzej czy później spojrzy w tabelę, więc nie ma potrzeby o tym wspominać. Po co powtarzać, że to najważniejszy mecz, że teraz albo nigdy? Od praktycznie samego początku gramy na styku. Dziewiąte miejsce po 30. kolejkach rundy zasadniczej nie gwarantuje utrzymania. Taki jest przepis i trzeba to zaakceptować - podkreślił Tarasiewicz.