- Dziękujemy za wsparcie kibiców, bo mieliśmy różne sytuacje, ale oni nam w tym momencie bardzo nam pomogli. Bardzo ważne, że cała drużyna zagrała dobre spotkanie. Przez te trzy dni, które mieliśmy do tego spotkania zaczęliśmy się napędzać pozytywnie. Wiedzieliśmy, że ten mecz trzeba wygrać i nie ma żadnego odpuszczania. Na szczęście wygraliśmy, Koronka jest utrzymana i to jest najważniejsze - oznajmił "Ryba".
[ad=rectangle]
Gospodarze od pierwszych sekund dali jasny sygnał, że nie zamierzają czekać na rozwój wypadków. - Już na samym początku stworzyliśmy sobie sytuacje. Nasza obrona i pomoc dały znać, że chcemy ten mecz wygrać, wszyscy wyszli bardzo wysoko i oczywiście Podbeskidzie to poczuło. To też dało nam ten owoc zwycięstwa i radości.
Jacek Kiełb opuścił boisko w 85. minucie. Pomocnikowi towarzyszyła owacja na stojąco, a on sam nie mógł powstrzymać łez. Po spotkaniu poinformował, że odchodzi z kieleckiego klubu. - Miałem z Koroną kontrakt 2+1 i już wcześniej powiedziano mi, że nie będzie on przedłużony. Zdawałem sobie z tego sprawę. Zmiana nie była spowodowana tym, że chciałem się pożegnać, ale na pewno fajnie wyszło. To pożegnanie przyniosło wielkie emocje. Wiadomo, że jestem związany z Koroną bardzo mocno. Dziękuję za wszystko - powiedział.
Wychowanek Pogoni Siedlce przez prawie osiem lat - z przerwami - był zawodnikiem Korony, wyrabiając sobie opinię niezwykle pracowitego i oddanego drużynie piłkarza. Łącznie dla zespołu z Kolporter Areny wystąpił 107 razy, strzelając 22 gole. - Nie muszę nikomu nic udowadniać. W szatni ciągle mi to powtarzano. Zawsze jednak taki byłem, że w tych ciężkich chwilach chciałem pokazać, że Korona jest w moim sercu i tak zostanie. Moje łzy to oznaka emocji, pewnego uczucia, którego nie sposób opisać.
Jaka przyszłość czeka teraz Kiełba? Wydaje się, że po udanej indywidualnie rundzie wiosennej ofert nie powinno brakować. - Współpracuję z moim kolegą i bardzo spokojnie podchodzimy do takich sytuacji. Teraz będzie czas żeby zobaczyć co będzie. Ciężko powiedzieć jak to się rozwinie. Cel został osiągnięty, Korona została utrzymana i życzę jej wszystkiego najlepszego. Tak pół żartem pół serio człowiek chciałby w Kielcach umrzeć i zostać tutaj pochowany - mówił nie kryjąc wzruszenia.
Na koniec swojej wypowiedzi były gracz Lecha Poznań skierował kilka słów pod adresem Ryszarda Tarasiewicza. - Chciałbym podziękować trenerowi Tarasiewiczowi, który bardzo mi zaufał. Dzięki temu zaufaniu strzeliłem te siedem bramek na wiosnę. Sytuacja w jakiej byliśmy nie była łatwa. Trener zrobił jednak niesamowitą robotę, był z nami w każdej chwili, nawet w tych złych momentach i nigdy nie powiedział o nas złego słowa.