Darmowa reklama reformy - podsumowanie sezonu w II lidze

Dużo działo się do ostatnich minut pierwszego po reorganizacji sezonu. Awans wywalczyły drużyny najmniej zawodne. Karty w czubie tabeli rozdawali nawet dawno zdegradowani rywale.

W tym artykule dowiesz się o:

Limanovia Limanowa wygrała 4:0 ze zwycięzcą rozgrywek w Kluczborku, wygrała 2:0 z pretendentem do awansu w Rybniku. Wygrała jeszcze 1:0 w Puławach mimo długiej gry w osłabieniu. Problem, że nie wygrała już nigdzie więcej i szybko okopała się na ostatnim miejscu w tabeli. To jeden z paradoksów zakończonego w niedzielę sezonu, którego przebieg i finisz był jak scenariusz thrillera.
[ad=rectangle]
Walka o awans była grą błędów. Najmniej popełnili piłkarze MKS-u Kluczbork, Zagłębia Sosnowiec i Rozwoju Katowice. Każda drużyna miała swoje chwile słabości. MKS przegrał przecież ze spadkowiczem z Wałbrzycha, zremisował z Kotwicą Kołobrzeg, ale w dwóch ostatnich kolejkach stanął na wysokości zadania i jako jedyny z czołówki dwukrotnie wygrał. Do bramki trafiali najlepiej znani przeciętnemu kibicowi Piotr Giel i Jakub Grzegorzewski.

MKS grał na zapleczu elity w 2011 roku. Do utrzymania zabrakło ledwie punktu, o który lepsza była Termalica Bruk-Bet Nieciecza. Dziś oba kluby świętują awans, choć na inne szczeble. Wówczas w Kluczborku nie było już Waldemara Soboty. Byli natomiast Maciej Wilusz, Kamil Nitkiewicz i gwiazda Jagiellonii Białystok Patryk Tuszyński. Dziś tak znanych postaci piłkarskiego światka nie ma, są natomiast duże nadzieje.

Podobnie w Sosnowcu. Zagłębie wiosną nie przegrywało i mogło dawno przypieczętować sukces, gdyby nie remisowało na potęgę. Tylko Znicz Pruszków miał tyle samo kompromisowych wyników. Trójkolorowi dozowali więc napięcie i zapewnili sobie promocję... remisem z Puszczą Niepołomice. Jednym się to mogło podobać, innym wcale, ale wynik pasował obu drużynom i nie był zaskoczeniem.

Trzecie miejsce premiowane awansem zajął Rozwój Katowice co oznacza, że w stolicy Górnego Śląska będą nie widziane od lat derby z GieKSą. Najlepszą defensywą dysponował MKS Kluczbork, z kolei Rozwój strzelał najwięcej goli. Największe zwycięstwo 5:0 odniósł z Nadwiślanem Góra, czyli tym samym przeciwnikiem, którego ogranie w ostatniej kolejce dało katowiczanom awans. Prezesa Zbigniewa Waśkiewicza kosztowało fryzurę, bo po meczu pozwolił ogolić swoją głowę na łyso.

Błękitni Stargard Szczeciński zrobili cudowną reklamę całej II lidze
Błękitni Stargard Szczeciński zrobili cudowną reklamę całej II lidze

Podczas ostatnich, rozgrywanych równolegle kolejek sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Kolejność na miejscach premiowanych awansem co kilka minut była inna. Średnia goli na mecz w całym sezonie to 2,59. W przedostatniej kolejce padło 30 bramek, a w ostatniej 27. Kosmiczna była także liczba spotkań rozstrzygniętych w doliczonym czasie.

Postrzelać w tym sezonie może jeszcze Raków Częstochowa, który w barażowym dwumeczu zmierzy się z Pogonią Siedlce. Podopieczni Radosława Mroczkowskiego mogli już przyklepać awans. 31 maja, gdyby nie przegrali w trudno wytłumaczalnych okolicznościach z Nadwiślanem Góra. Po klęsce 0:4 z beniaminkiem udało się naprawić błąd, pokonać Siarkę Tarnobrzeg i załapać się do barażu.

Skoro trudno wytłumaczyć porażkę Rakowa z Nadwiślanem, to porażki Energetyka ROW Rybnik z Limanovią Limanowa nie da się wyjaśnić. Rybniczanie mieli wszystko podane na tacy po zwycięstwie w klasycznym eliminatorze z Błękitnymi Stargard Szczeciński. Atut własnego boiska, rywala outsidera, schłodzone szampany na fetę, tymczasem wynik: 0:2 na korzyść dawno zdegradowanej Limanovii. Kara surowa i zasłużona - brak awansu. Trener Marcin Prasoł już zdążył przypłacić niepowodzenie posadą.

Wydarzeniami sezonu były piękne, pucharowe boje Znicza Pruszków i Błękitnych Stargard Szczeciński. Obie drużyny dały się zatrzymać dopiero Lechowi Poznań, choć drużyna Krzysztofa Kapuścińskiego napędziła strachu mistrzowi Polski. Piłkarze pokazali, że chcą, że przy dużym pokładzie ambicji mogą i zrobili cudowną reklamę zarówno sobie, jak i całej lidze. Żadna nie zakończyła sezonu z awansem. W przypadku Błękitnych może to i lepiej. Jubileusz 70-lecia klubu aż prosił się o uświetnienie wielkim sukcesem, ale każdy, kto gościł na stadionie w Stargardzie wie, jak ryzykownym przedsięwzięciem mogła być gra w I lidze.

Pewnym zaskoczeniem jest fakt, że spośród beniaminków Nadwiślan Góra spisał się o niebo lepiej niż Kotwica Kołobrzeg. Drużyna znad morza walczyła dzielnie o utrzymanie, ale misja skończyła się niepowodzeniem. Infrastruktura, finanse, dokonywane rzutem na taśmę wzmocnienia pokazywały, że Kotwica powinna umacniać swoją pozycje w II lidze, lecz zawiodła. Razem z kołobrzeżanami spadli Górnik Wałbrzych oraz Limanovia i tu akurat dyskusji o słuszności nie było, choć warto odnotować wiosenny zryw Górnika po utrzymanie. Trwał jednak zbyt krótko. Jak zresztą cały ekscytujący sezon, który był darmową reklamą reformy rozgrywek.

Źródło artykułu: