Ostatnia kolejka II ligi rozstrzygała o tym, które drużyny wywalczą awans na zaplecze ekstraklasy. W minioną niedzielę sosnowiczanie podejmowali Puszczę Niepołomice, a do upragnionej promocji o klasę wyżej wystarczał im zaledwie jeden punkt.
[ad=rectangle]
Przez pierwsze 15-20 minut piłkarze Puszczy mocno atakowali bramkę gospodarzy, ale dobrze spisywał się Szymon Gąsiński, który skutecznie zapobiegł stracie gola przez Zagłębie Sosnowiec. Począwszy od 35. minuty tempo gry spadło, a mecz stracił na atrakcyjności. Jednak na trybunach trwało święto, gdyż utrzymujący się na tablicy wyników remis dawał sosnowiczanom awans.
- Warunki były bardzo trudne, ale nie ma co zwalać na warunki. Ktoś może powiedzieć, że mecz był słaby jakościowo, ale w tej rundzie graliśmy wiele trudnych bojów, w których wydzieraliśmy punkty w końcówkach. I zasłużyliśmy sobie ciężką pracą, że w niedzielę mogliśmy zagrać mądrze, spokojnie i szanować ten remis - zaznaczył Jakub Arak.
Ten wypożyczony z Legii Warszawa 20-latek był najlepszym strzelcem Zagłębia w zakończonym sezonie, na swoim koncie zgromadził 17 goli, będąc drugim najlepszym napastnikiem w II lidze (wyprzedził go tylko Łukasz Sekulski ze Stali Stalowa Wola z 30 bramkami).
- Jesteśmy niezwykle szczęśliwi. Warto było pracować cały sezon. Odnośnie moich statystyk, cieszę się bardzo z 17 bramek, ale należy podkreślić, że jestem typem napastnika, na którego pracuje cały zespół - jeśli cała drużyna nie grałaby na mnie, tych goli nie byłoby aż tyle. Dlatego bardzo się cieszę, że zespół grał bardzo dobrze, wypracował te sytuacje, a ja je wykorzystywałem, po prostu. Bardzo się cieszymy, warto było ciężko pracować. Radość jest ogromna, cieszymy się z awansu - przyznał.
Podczas konfrontacji z Puszczą trybuny "Ludowego" były wypełnione do ostatniego miejsca. Wszystkie bilety rozeszły się w przedsprzedaży, na trybunie VIP zasiadł Franciszek Wszołek, który współtworzył Zagłębie, a gdy pełnił funkcję prezesa klubu, ten należał do krajowej czołówki. Natomiast wśród kibiców, porzucając miejsce VIP, zasiadł prezydent miasta Sosnowiec, Arkadiusz Chęciński, który podczas meczu wdał się w ostrą dyskusję z jednym z fanów, stając w obronie Zagłębia.
Na kilkanaście minut przed końcem niedzielnego pojedynku na trybunach rozpoczęło się świętowanie awansu do I ligi. Po gwizdku sędziego kończącym spotkanie do fety przyłączyli się również piłkarze, na których czekały już szampany. Był to dopiero początek radości ze zrealizowanego przedsezonowego celu. Sukces smakował tym bardziej, że awans przypieczętowany został przy pełnym stadionie.
- Niezmiernie cieszę się, że po raz pierwszy był pełny stadion, odkąd tutaj jestem. Koledzy opowiadali mi jak to było w poprzednim sezonie z Polonią Bytom, jak był mecz w Pucharze Polski z Wisłą Kraków, że był pełny stadion. Grało się dużo lepiej, gdy wyszło się na rozgrzewkę, były takie pozytywne dreszcze. Wyszedłem i poczułem, że właśnie dla takich chwil warto pracować. Jestem bardzo szczęśliwy, może się powtarzam (śmiech) - powiedział Jakub Arak.