Dziennikarze kontra Nawałka. "Przed" vs "po" (opinia)

Decyzje personalne Adama Nawałki są momentami szokujące, ale pozytywnie weryfikuje je wynik - pisze w felietonie Mateusz Święcicki.

Jeśli dziś mielibyśmy wskazać największy atut selekcjonera, byłaby to bez wątpienia suwerenność decyzji i rezygnacja z populistycznych wyborów. Nawałka ma w głębokim poważaniu sugestie mediów i środowiska piłkarskiego. Jego racja zawsze jest "najmojsza".

"Dopo" kontra "primo"

Jose Mourinho miał kilka kultowych konferencji prasowych w Interze Mediolan, ale jedna była szczególna. Portugalczyk wytłumaczył włoskim dziennikarzom, na czym polega wielka różnica między nimi. Przypomniał historię swojego kolegi, który relacjonował mecz Benfiki Lizbona dla jednej z gazet. W 85 minucie miał już przygotowany artykuł i czekał na ostatni gwizdek sędziego. Tymczasem w pięciu minutach jedna z drużyn strzeliła dwa gole i sytuacja diametralnie się zmieniła. W pośpiechu skasował więc swój tekst i błyskawicznie napisał nowy, zupełnie inny. Zwyczajnie dostosował się do szalonych wydarzeń na boisku. - To jest właśnie wielka różnica między mną a wami - mówił Mourinho. Wasza praca to ciągłe dopo, dopo, dopo (z włoskiego "po"). A moja primo, primo primo (z włoskiego "przed"). Ja muszę myśleć o wszystkim przed rozpoczęciem meczu, przewidzieć pewne sytuacje na boisku. Wy jedynie opisujecie to co widzicie i w każdej chwili możecie zmienić swoje zdanie - tłumaczył Portugalczyk. Jeden z dziennikarzy odpowiedział mu więc: - Ale my nie zarabiamy dziewięciu milionów euro jak ty. Mourinho skontrował go błyskawicznie: zarabiam jedenaście, nie dziewięć.
[ad=rectangle]
"To nie był jego dzień"

Ta kultowa konferencja idealnie pasuje do sobotniego meczu z Gruzją i oceny Roberta Lewandowskiego. Sam wystawiając noty piłkarzom, napisałem w 85 minucie o napastniku Bayernu Monachium: to nie był jego dzień. Kilka minut później musiałem zweryfikować swoją opinię i dodać "ale jednak przełamał się w samej końcówce". Po dwóch kolejnych trafieniach całą pierwotną ocenę diabli wzięli. Lewandowski został piłkarzem meczu i zdobywcą jednego z najszybszych hat-tricków w historii eliminacji Mistrzostw Europy. Teoria "dopo, dopo, dopo" o pracy dziennikarza sprawdziła się w stu procentach. A "Lewy" potwierdził w kadrze, że jest napastnikiem last minute. W poprzednim sezonie Bundesligi strzelił najwięcej goli w ostatnim kwadransie meczów spośród wszystkich czołowych strzelców.

"Dopo, dopo, dopo" dotyczy także wyborów personalnych Adama Nawałki. Krzysztof Mączyński, który sensacyjnie pojawił się w wyjściowym składzie w meczu z Gruzją, nie rozegrał wielkiego spotkania, ale niczego też nie zepsuł. Kiedy jechał windą na odprawę przedmeczową był przekonany, że usiądzie na ławce rezerwowych. Chwilę później nogi się pod nim ugięły, bo Nawałka powiedział: Krzysiek, zagrasz od pierwszej minuty. Mączyński był w szoku, ale podołał zadaniu. Być może w kolejnym meczu eliminacyjnym nie zobaczymy go w ogóle na boisku. Nawałka nie przywiązuje się do nazwisk, rotuje składem, dopasowuje drużynę do rywala i konkretnych sytuacji. Jest suwerenny. Kubę Błaszczykowskiego, który nie jest gotowy na grę przez 90 minut, wprowadził na boisko na ostatnie pół godziny. Kiedy zawodnik Borussi Dortmund wchodził na murawę Stadion Narodowy oszalał. To było królewskie przywitanie wielkiego piłkarza. Fantastyczny, inspirujący moment. Chwila, dla której warto było przesiedzieć na ławce większość meczu. A później naładowany energią grać jak za najlepszych meczów w kadrze.

"Nawałkomowa"

Dziennikarze mają z Nawałką dwa problemy. Po pierwsze, selekcjoner nie udziela żadnych, absolutnie żadnych wywiadów z wyjątkiem oficjalnych konferencji prasowych. Po drugie, nie mówi zupełnie nic ciekawego. Posługuje się "nawałkomową". Ucieka od trudnych pytań, odpowiada ogólnikami, nie zdradza żadnych szczegółów. Jerzy Dudek opowiadał mi kiedyś anegdotę związaną z Rafaelem Benitezem. Liverpool jechał na mecz do Walencji, a Hiszpan zakazał swoim piłkarzom udzielania jakichkolwiek analitycznych wypowiedzi dotyczących sytuacji w drużynie. - Nie mówcie im zupełnie nic. Oni będą pytać o każdy detal, a później na 20 stronach w swoich pieprzonych gazetach, rozszyfrują nas i wyłożą Valencii wszystko wszystko na tacy. Żadnych istotnych wypowiedzi! Jedynie: przyjechaliśmy wygrać, czujemy się dobrze, bla bla. Z Nawałką jest podobnie. Nie mówi nic istotnego, przed meczami kadry tyle wiadomo, że nic nie wiadomo. Ze szkodą dla nas, dziennikarzy.

Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, Zbigniew Boniek przed laty skrytykował trenera Mariusza Rumaka. Powiedział, że chwilę po objęciu sterów w Lechu Poznań młody trener nie powinien przyjmować zaproszenia telewizji Canal+, bo na to zawsze jest czas. - Najpierw wyniki, później wywiady. Jak będą zwycięstwa, wszyscy kibice będą go kochać bez względu na wypowiedzi. Brak wyników i brylowanie w mediach niczego nie zmieni. Z Nawałką jest odwrotnie. W mediach go nie ma, pojawia się tylko w sytuacjach przymusowych, ale reprezentacja Polski gra znakomicie. Jose Mourinho powiedział kiedyś, że trener musi być niedostępny, bo buduje wtedy swoją ekskluzywność i pozyskuje szacunek. Nawałka budzi respekt. Jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Na razie.

Mateusz Święcicki
Pazdan dla WP: Kamil Glik nie jest zagrożony

[b]

[/b]

Źródło artykułu: