Pierwszym rywalem Śląska Wrocław w tegorocznych zmaganiach na międzynarodowej arenie będzie drużyna ze Słowenii, NK Celje. To wicemistrz tego kraju. - Na pewno musimy do przeciwnika podejść z respektem, gdyż to w końcu zespół, który zajął 2. miejsce w lidze słoweńskiej i pokazał tym samym, że potrafi grać w piłkę. To drużyna, w której występuje ok. 12 obcokrajowców z różnych krajów. Tak jak mówię, podchodzimy więc do przeciwnika z szacunkiem, ale bez strachu - mówi Tadeusz Pawłowski na łamach slaskwroclaw.pl.
[ad=rectangle]
Przed losowaniem I rundy eliminacyjnej Ligi Europy we Wrocławiu chciano uniknąć przede wszystkim dalekiego wyjazdu na wschód. Tego udało się uniknąć, bowiem do Celje w linii prostej jest niecałe 800 kilometrów. - Bardzo ważne dla nas jest to, że też nie czeka nas długi wyjazd, bo przed nami do pokonania ok. 800 kilometrów. Jeżeli polecimy samolotem, to na pewno będziemy lądowali w Ljubljanie lub Mariborze. Pozytywne jest również, że pierwszy mecz gramy na wyjeździe. Dobry wynik w Słowenii da nam szansę we Wrocławiu na przejście do dalszej rundy - zaznaczył szkoleniowiec.
- Parę minut po losowaniu nie chcę mówić o szansach, bo będziemy musieli teraz lepiej poznać naszego rywala. Już teraz jednak wiem, że to zespół, który ma zawodników kosztujących około 900 tysięcy euro. Nie są więc to gracze najwyższej klasy światowej, jak widzę to dużo mieszanki z krajów bałkańskich, więc możemy spodziewać się wysokich umiejętności technicznych, walki na boisku i trochę teatru. Na stadionie naszego przeciwnika rozgrywa mecze reprezentacja Słowenii, więc spodziewamy się kameralnego boiska, z dobrą murawą, na której lubimy grać - podsumował Tadeusz Pawłowski.
Źródło: slaskwroclaw.pl