Podolski w Turcji: powrót do formy czy kolejne kłopoty?

- Lukas zatracił dynamikę, zrobił się okrągły - mówi Dariusz Pasieka, były piłkarz i trener niemieckich klubów. - Jednak Galatasaray jest dla niego szansą, by się odbudować i pozostać w reprezentacji.

"Sueddeutsche Zeitung" nie mogła lepiej przedstawić sytuacji Lukasa Podolskiego. Podekscytowany tłum na lotnisku. Jeden z kibiców zakłada piłkarzowi szalik nowego klubu. Później wspólne zdjęcia. Oczywiście z szerokim uśmiechem i kciukami skierowanymi do góry. A następnie pierwsze słowa gwiazdy - o bogatej tradycji nowego klubu i o wielkiej radości, że dołącza do... Interu Mediolan. Tak było w styczniu tego roku.

Minęło sześć miesięcy i możemy skopiować powyższy akapit praktycznie w całości. Z drobnymi poprawkami. Szalik ma inne barwy - żółto-czerwone. A "klubem, do którego piłkarz dołącza z wielką radością" jest tym razem Galatasaray Stambuł. To jeden z ciekawszych transferów tego lata, a dla urodzonego w Gliwicach piłkarza chyba ostatnia szansa na powrót na piedestał.
[ad=rectangle]
Ultimatum Loewa

Ostatnio Podolski znalazł się na futbolowych manowcach, dwa lata (zwłaszcza sezon 2014/15) były nieudane. W Arsenalu Arsene Wenger przestał na niego stawiać, zbawieniem miało być wypożyczenie do Interu, ale w ekipie Roberto Manciniego "Poldi" też się nie odnalazł. "La Gazzetta dello Sport" uznała go za drugi najgorszy zimowy transfer w Serie A (za Alessio Cercim, który trafił do Milanu).

Doszło do tego, że Joachim Loew - zwykle stojący murem za Lukasem - pogroził mu palcem. W wywiadzie dla "Welt am Sonntag" dał do zrozumienia, że jeśli nie zmieni się sytuacja piłkarza w klubie, to przestanie powoływać go do kadry. - Jeśli dalej będzie rezerwowym, musi przemyśleć, czego chce. Ja chcę, by grał przynajmniej 30 do 40 meczów w sezonie. Musi zacząć grać. Bo dwa lata bez właściwej praktyki meczowej nie byłyby dobrą podstawą, by znaleźć się w kadrze na Euro 2016. Powiedziałem Lukasowi, że powinien porozmawiać z Arsenem Wengerem - stwierdził w czerwcu Loew.

Podolski rzeczywiście poszedł do Wengera i dostał jednoznaczną odpowiedź: powinien zmienić otoczenie. Zgłosił się mistrz Turcji i zdobywca pucharu - Galatasaray Stambuł. Zresztą nie po raz pierwszy. Turcy byli niezwykle zdeterminowani, by pozyskać Podolskiego już w sierpniu 2011 roku. Oferowali 1.FC Koeln ok. 9 mln euro. Niemiec był gotów przenieść się nad Bosfor, ale kolończycy nie chcieli go puścić. Teraz "Lwy" natrafiły na podatny grunt. Dogadały się i z piłkarzem, i z Arsenalem. "Poldi" podpisał trzyletni kontrakt z opcją przedłużenia o rok.

Jawne zarobki i... kpiny na Twitterze

Co ciekawe, klub - jako transparentna spółka, notowana na tureckiej giełdzie - opublikował komunikat, w którym ujawnił zarobki mistrza świata z 2014 roku. Za każdy z trzech sezonów Podolski zarobi 3 mln euro, plus 20 tys. euro premii za mecz. Jeśli umowa zostanie przedłużona, w czwartym roku podstawa spadnie do 2,3 mln euro, za to premia meczowa wzrośnie do 25 tys. euro.

Zobacz powitanie Podolskiego w Stambule

- Galatasaray to mistrzowska drużyna. Już dokonała wielkich rzeczy, a ja chcę dołożyć do tego moją część, by w przyszłym sezonie było jeszcze lepiej. Klub bardzo się o mnie starał. Atmosferę na meczach w Turcji znam z telewizji. Cieszę się już na pierwsze spotkanie na wypełnionym kibicami stadionie - mówił Podolski na prezentacji w Stambule, popijając turecką herbatę.

Fani Galatasaray są zachwyceni tym transferem. Ci z Niemiec - dużo bardziej sceptyczni. Dali temu wyraz w internetowych komentarzach. Na Twitterze kpili z przeprowadzki "Poldiego" nad Bosfor. Oto kilka wpisów: "Lukas Podolski przechodzi na ławkę rezerwową w Galatasaray", "Nie rozumiem, dlaczego Podolski zrobił przystanek przed transferem do Let's Dance (niemiecka nazwa "Tańca z Gwiazdami" - przyp. red.)", "Być może na dwóch kontynentach łatwiej mu będzie zdobyć miejsce w podstawowym składzie". Jeden z internautów dostrzegł pewien pozytyw. "Przynajmniej Erdogan teraz już nie będzie mógł zabronić korzystania z Twittera". Turecki premier w zeszłym roku wprowadził, na krótko, taki zakaz. Podolski zaś nie może żyć bez mediów społecznościowych, bardzo się w nich udziela.

"To już nie ten sam Lukas"

Wszyscy zadają sobie pytanie: czy piłkarz wróci do wysokiej formy, czy też Stambuł będzie kolejnym po Londynie i Mediolanie miejscem do zjazdu po równi pochyłej? Zapytaliśmy o to Dariusza Pasiekę, byłego piłkarza i trenera niemieckich klubów. - Liga turecka jest wprawdzie o numer mniejsza od angielskiej czy włoskiej, ale mimo tego Podolski musi w Galatasaray wywalczyć jakieś znaczące miejsce - podkreśla Pasieka.
[nextpage]
A to może okazać się niełatwym zadaniem. Pasieka zwraca uwagę na fakt, że piłkarz z wiekiem stracił cenny walor. - Oglądam praktycznie wszystkie mecze reprezentacji Niemiec. Widzę, że Lukas zatracił swoją dynamikę, ciąg na bramkę. Został rozszyfrowany. Ta jego lewa noga już nie jest tak skuteczna i niebezpieczna, zaś strzał nie tak precyzyjny jak kiedyś. I jakoś mi się zrobił "okrągły" ten Podolski - uśmiecha się Dariusz Pasieka w rozmowie z naszym portalem. - To już nie jest ten sam piłkarz - odważnie wchodzący "jeden na jeden" i wygrywający takie pojedynki. W ostatnim czasie bardzo mało ich było. Staje się mało efektywny, bo z 30 metrów bramki nie strzeli. To apogeum kariery osiągnął. A czy w Stambule nadal będzie równia pochyła, to już zależy tylko od niego - dodaje.

Z optymizmem na przeprowadzkę Podolskiego do Stambułu patrzy znany niemiecki szkoleniowiec Christoph Daum (pracował w Besiktasie i Fenerbahce Stambuł). Uważa on, że Podolski dokonał dobrego wyboru. - Ten klub pasuje mu zarówno pod względem sportowym jak i ludzkim. Jestem pewien, że Lukas odnajdzie w Stambule "heimat" (niem. rodzinne strony, mała ojczyzna - przyp. red.), taki jak w Kolonii. Szukał go w Bayernie i Arsenalu, ale niestety nie znalazł. W Kolonii był w wyjątkowej sytuacji - w domu, w pełni akceptowany, czuł się u siebie, a to dla niego ważne kryterium. Wychodzę z założenia, że w Stambule znowu to przeżyje i wpłynie pozytywnie na jego występy na boisku - stwierdził Daum w rozmowie ze sport1.de.

Z Turkami zawsze dobrze żył

Mówiąc wprost: Podolski znalazł się we właściwym miejscu o właściwej porze. Daum podkreśla, że "Poldi" jest bezpośredni, potrafi komunikować się z kibicami i identyfikuje się z klubem, dla którego gra. Turcy z pewnością to docenią. - Sportowo Podolski nadal ma potencjał, by przebić się w Stambule, a jego zachowanie mu w tym pomoże - dodał Daum.

Z Turkami Podolski miał zawsze dobre relacje. W Kolonii, z którą piłkarz jest tak mocno związany, Turcy stanowią największą grupę imigrantów. W tym mieście urodził się Gökhan Töre, dobry kumpel "Poldiego", zawodnik Besiktasu Stambuł i reprezentacji Turcji. W czerwcu bawił się na imprezie z okazji "trzydziestki" Lukasa.

- Podolski to człowiek bardzo otwarty. Nie stroni od tego, żeby o sobie pisać, żeby coś wrzucić do internetu. Turcy też są takimi ludźmi - przyznaje Dariusz Pasieka. - Myślę, że ten transfer nie został wymyślony przez przypadek. Jest wiele zależności. Galatasaray ma mnóstwo kibiców w Niemczech, można domyślić się, że chodzi także o sprzedaż jak największej liczby koszulek. Podolski jest nośnikiem sympatii. Stambuł zaś to szansa dla niego, żeby się odbudować - dodaje.

I przedłużyć reprezentacyjną karierę. W kadrze piłkarz występuje od 2004 r., ma na koncie 125 występów. Twierdzi, że jest jeszcze w stanie dać Nationalmannschaft dużo. - Jeśli będę zdrowy, mogę pomóc jeszcze wielu zespołom na świecie, także drużynie narodowej - powiedział w wywiadzie z "Bildem". Wybierając Galatasaray, nie poprosił Loewa o radę. Stwierdził, że ma już wystarczająco dużo doświadczenia, by podejmować transferowe decyzje.

Umie zrobić atmosferę, ale...

Na ostatnich wielkiej imprezie - MŚ w Brazylii - Podolski nie był podstawowym graczem reprezentacji. Zagrał tylko dwa razy: w końcówce spotkania z Portugalią i w pierwszej połowie pojedynku z USA. Mimo to uchodził za ważne ogniwo w zespole Loewa. - Z jednego powodu. Loew stawia na drużynę, a pozycja Podolskiego w drużynie - patrząc na pozaboiskowe sprawy - jest wysoka. Potrafi zrobić dobrą atmosferę. To dlatego miał większy kredyt zaufania niż inni piłkarze, którzy nie grali w klubach. Powoli jednak to się wyczerpuje: jest konkurencja, jest krytyka. Padają pytania: "Dlaczego się powołuje? Czy po to, żeby wyśrubował rekord meczów w reprezentacji?" (do lidera listy Lothara Matthaeusa brakuje mu 25 spotkań - przyp. red.) - mówi Dariusz Pasieka.

Dlatego tak ważny będzie nadchodzący sezon. Jeśli urodzony w naszym kraju zawodnik nadal spędzać będzie więcej czasu na ławce niż na boisku, to Euro 2016 prawdopodobnie przejdzie mu koło nosa. Regularna gra (najlepiej okraszona bramkami i asystami) w ekipie Hamzy Hamzaoglu powinna zagwarantować mu powołanie do kadry. Czy także miejsce w podstawowej "11" drużyny Loewa? Wydaje się to wątpliwe.

Dariusz Pasieka wylicza: - Na pozycji, na której występuje Lukas, jest kilku piłkarzy w tej chwili o wiele lepszych od niego. Schuerrle, Reus, w ostatnim meczu z USA pokazał się Patrick Herrmann, a przecież także Oezil i Goetze mogą wypełnić to miejsce. Lukas musi mocno popracować nad formą. Zobaczymy, czy Turcy będą w stanie go do niej doprowadzić - kończy były piłkarz m.in. Dynama Drezno i Waldhof Mannheim.

Komentarze (0)