Letnie okienko transferowe było dla Pogoni niezwykle intensywne. Dużo więcej mówiło się jednak o piłkarzach, którzy opuszczają Szczecin, niż decydują się do niego przyjechać. Jeszcze w czerwcu z kadrą Czesława Michniewicza pożegnali się Maksymilian Rogalski, Radosław Janukiewicz i Michał Janota, a kilka dni później w ich ślady poszli m.in. Wojciech Golla i Marcin Robak. Rewolucja kadrowa sprawiła, że wśród kibiców podniosły się krytyczne głosy.
[ad=rectangle]
- Nie zgodzę się, że mamy gorszy zespół niż w poprzednim sezonie. Odeszło od nas kilku zawodników, ale w ich miejsce pozyskaliśmy następnych. W moim odczuciu nie tylko nie straciliśmy na jakości, ale nawet podnieśliśmy poziom - bronił się podczas konferencji prasowej dyrektor sportowy, Maciej Stolarczyk.
Optymistyczne wypowiedzi działaczy Pogoni Szczecin stoją jednak w sprzeczności z faktami. Poważnego wzmocnienia dokonano bowiem jedynie w linii defensywnej, gdzie od nowego sezonu zagrają Jakub Czerwiński i Jarosław Fojut. Dużo bardziej krytycznie spoglądać należy natomiast na Miłosza Przybeckiego i Jakuba Słowika, którzy w tej chwili przegrywają rywalizację na swoich pozycjach.
Najwięcej niepokoju wśród szczecińskich kibiców wzbudza jednak nie jakość transferów, ale ich ilość. Portowcy do nowego sezonu przystępują bowiem z bardzo krótką ławką rezerwowych, łataną głównie młodzieżowcami i zawodnikami rezerw. Problemów nie brakuje również w wyjściowej jedenastce. Ze względu na fiasko rozmów z Drygasem i Majewskijem w roli defensywnego pomocnika sprawdzany będzie Sebastian Rudol, który przez ostatnie lata grał jako boczny obrońca. Jego dotychczasową pozycję zajmie natomiast… pomocnik, Adam Frączczak.
- W naszym odczuciu na tę chwilę skład jest optymalny - uspokaja nastroje prezes Pogoni, Jarosław Mroczek. - Nie oznacza to jednak, że nie szukamy wzmocnień. Bawią mnie słowa dziennikarzy, którzy grzmią o końcu okresu transferowego. A przecież okienko trwa do końca sierpnia! Po 2-3 meczach przeprowadzimy analizę i wówczas ewentualnie będziemy myśleć o wzmocnieniach.
Kto więc jeszcze latem może trafić do Pogoni? Lista nazwisk nie jest podobno długa, a na jej szczycie znajduje się Olivier Kapo. Francuski piłkarz, grający ostatnio w barwach Korony Kielce, najlepsze lata piłkarskiej kariery ma już co prawda za sobą, ale zdaniem działaczy Pogoni mógłby stanowić realne wzmocnienie. Personalia pozostałych zawodników trzymane natomiast są w tajemnicy. Jak zapowiada jednak Maciej Stolarczyk, Pogoń poszukuje piłkarzy z nazwiskami.
- Na naszej liście nie ma anonimowych osób. Szukamy zawodników z reprezentacyjną i ligową przeszłością, postaci z pierwszych stron gazet. Myślimy również o przyszłości, więc rozmawiamy głównie z graczami perspektywicznymi. Nie podejmujemy nerwowych ruchów, ale mądrze budujemy zespół według określonej wizji.
Ambitne plany transferowe nie przekładają się jednak na cele stawiane przed zespołem. Po ubiegłorocznym fatalnym występie w grupie mistrzowskiej, wielu kibiców oczekiwało deklaracji o włączeniu się do walki o puchary. Tymczasem wśród szczecińskich działaczy wciąż króluje minimalizm.
- Naszym celem zawsze będzie zajęcie jak najwyższego miejsca. Którego konkretnie? To zależy od wielu czynników, m.in. kalendarza rozgrywek i formy pozostałych drużyn. Wiele jest w głowach i nogach naszych zawodników, ale na pewno nie wszystko. Planem minimum dla nas będzie pierwsza ósemka. Bez niej nie wyobrażam sobie normalnego funkcjonowania w Ekstraklasie - tłumaczy prezes Pogoni.