LE: Śląsk ciągle w grze! - relacja z meczu Śląsk Wrocław - IFK Goeteborg

W pierwszym meczu II rundy eliminacji Ligi Europy Śląsk Wrocław bezbramkowo zremisował z IFK Goeteborg. Przed rewanżem w Szwecji podopieczni Tadeusza Pawłowskiego nie stoją więc na straconej pozycji.

- IFK Goeteborg to z całym szacunkiem zespół innej klasy co NK Celje - mówił jeszcze przed spotkaniem Paweł Barylski, asystent Tadeusza Pawłowskiego. Czwartkowy rywal zielono-biało-czerwonych to bowiem jeden z najstarszych i najbardziej utytułowanych klubów ze Szwecji. Blavitt, czyli niebiesko-biali, 18 razy zdobywali złote medale mistrzostw swojego kraju, 7-krotnie triumfowali w Pucharze Szwecji, a w rozgrywkach międzynarodowych dwukrotnie zwyciężyli w Pucharze UEFA - w 1982 roku oraz w 1987. Faworytem tej potyczki wrocławianie na pewno więc nie byli.
[ad=rectangle]
Szkoleniowiec WKS-u zaskoczył już wyjściowym składem, posyłając do boju jedenastkę złożoną głównie z zawodników, którzy znani są ze swoich walorów defensywnych - w wyjściowym składzie znalazło się miejsce między innymi dla powracającego do Śląska Adama Kokoszki. Na ławce rezerwowych zasiedli natomiast Kamil Biliński oraz Flavio Paixao, a także niedawno sprowadzony Marcel Gecov.

Pierwszy sygnał do ataku dali Szwedzi. Tuż po rozpoczęciu spotkania pokazał się Lasse Vibe, najlepszy strzelec IFK Goeteborg. Po jego strzale z ostrego kąta groźnie było w polu karnym WKS-u. Wrocławianie odpowiedzieli uderzeniem z dystansu, a później wycofali się do defensywy.

Zielono-biało-czerwoni śmielej do ataku ruszyli po około kwadransie gry. Piłkarze Tadeusza Pawłowskiego nie potrafili sobie jednak stworzyć dogodnej okazji. Szwedzi także zbytnio nie zagrażali bramce strzeżonej przez Mariusza Pawełka. Gołym okiem było jednak widać, że to zespół bardzo dobrze zorganizowany, potrafiący grać w piłkę, ale... do pokonania.

Oba zespoły groźniejsze akcje przeprowadziły dopiero pod koniec pierwszej połowy. Zarówno uderzenia zawodników WKS-u, jak i gości z Goeteborga okazały się nieskuteczne, chociaż strzał po długim słupku Mikaela Bomana wywołał trwogę na trybunach Stadionu Wrocław. Pierwsza połowa zakończyła się zatem bezbramkowym remisem. Najkorzystniej na boisku prezentowali się Jacek Kiełb oraz Lasse Vibe. Bramkarz gości John Alvbage nie ustrzegł się natomiast kilku błędów.

Po zmianie stron wrocławianie ruszyli do ataku, lecz Szwedzi szybko ich utemperowali, samemu przechodząc do ofensywy. W polu karnym WKS-u zrobiło się bardzo nerwowo, głównie po groźnych akcjach oskrzydlających piłkarzy z Goeteborga. Zielono-biało-czerwonym udało się jednak przetrwać te bardzo trudne dla siebie chwile.

W 60. minucie na boisko wszedł Marcel Gecov, który tym samym zadebiutował w Śląsku. Ta roszada w składzie pozwoliła nieco odetchnąć wrocławianom, którzy oddalili zagrożenie od własnego pola karnego. I mogli nawet odpowiedzieć golem, lecz strzał Roberta Picha został zablokowany. W 68. minucie znów jednak przypomniał o sobie Lasse Vibe. Duńczyk huknął z pierwszej piłki z 12 metrów, lecz pomylił się nieznacznie. Było groźnie!

To nie był jednak koniec nerwówki na Stadionie Wrocław. Do końca meczu piłkarze IFK Goeteborg stworzyli sobie jeszcze kilka okazji, po których zadrżały serca fanów WKS-u. Na szczęście jednak Szwedzi byli nieskuteczni. Wrocławianom nie pomogło nawet wprowadzenie na boisko Kamila Bilińskiego czy Flavio Paixao. Śląsk nie mógł znaleźć pomysłu na to, jak zaskoczyć defensywę swojego rywala.

Ostatecznie czwartkowe spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem. Śląsk tym samym cały czas pozostaje w grze o Ligę Europy, lecz w rewanżu musi wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. Każdy dzień działa jednak na korzyść drużyny Tadeusza Pawłowskiego. Zawodnicy IFK Goeteborg udowodnili natomiast, że są bardzo mocnym zespołem i wyeliminowanie ich będzie sporym sukcesem zielono-biało-czerwonych. Rewanżowe spotkanie odbędzie się 23 lipca o 19:00.

Śląsk Wrocław - IFK Goeteborg 0:0

Składy:

Śląsk Wrocław: Mariusz Pawełek - Paweł Zieliński, Piotr Celeban, Mariusz Pawelec, Dudu Paraiba, Tom Hateley (68' Kamil Biliński), Adam Kokoszka (60' Marcel Gecov), Peter Grajciar, Tomasz Hołota, Robert Pich, Jacek Kiełb (79' Flavio Paixao).

IFK Goeteborg: John Alvbage - Emil Salomonsson, Haitam Aleesami, Sebastian Eriksson, Jakob Ankersen, Martin Smedberg-Dalence (79' Soren Rieks), Gustav Svensson, Mikael Boman (79' Gustav Engvall), Thomas Rogne (87' Hjalmar Jonsson), Mattias Bjarsmyr, Lasse Vibe.

Żółta kartka: Jacek Kiełb (Śląsk).

Sędzia: Jesus Gil Manzano (Hiszpania).

Widzów: 16 978.
[event_poll=54929]

Komentarze (12)
avatar
Dariusz Konferowicz
17.07.2015
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Slask w grze?chyba w bierki . 
avatar
Marcuszek
16.07.2015
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Hahaha....dobry artykul...to juz kolejna runda eliminacji...i nadal polska ekstraklasa jest w grze...i to by chyba bylo na tyle tych eliminacji dla wszystkich trzech druzyn... 
avatar
ogi30
16.07.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
No chyba jedyny plus taki,że bramki nie stracili i tyle:). Wszystko przed nimi jeszcze. Nic straconego. 
avatar
Arcadius
16.07.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Wszystko możliwe w rewanżu. Ważne że nie stracili bramki u siebie. 
pawbed
16.07.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W drugiej połowie do trochę zbyt wielu okazji bramkowych Szwedów dopuścił Śląsk. Ku zaskoczeniu dobry mecz Kokoszki na pozycji defensywnego pomocnika.