Minus 20 stopni, boisko bez trawy - tak się gra na Grenlandii

Mieszkańcy największej wyspy świata marzą, aby mogli kiedyś zagrać w eliminacjach do mistrzostw Europy czy świata. Od 17 lat bezskutecznie próbują wejść do FIFA. Sepp Blatter ich po prostu oszukał.

W tym artykule dowiesz się o:

Zima w tym kraju zajmuje większą część roku, na dodatek od listopada do stycznia trwa noc polarna, wiatr osiąga prędkość 200 km/h, a termometr potrafi całymi tygodniami pokazywać temperaturę poniżej minus dwudziestu stopni Celsjusza. Mimo tak ekstremalnych warunków aż siedem procent społeczeństwa regularnie gra w piłkę nożną. Witamy na Grenlandii.
[ad=rectangle]
Ponad cztery tysiące piłkarzy

- W każdym miasteczku tej wyspy znajdziecie boisko, po którym biegają piłkarze. Czasami młodsi, czasami starsi. Kiedy tam mieszkałem, wydawało mi się, że oni cały czas grali. Nieważne, czy była piąta rano, czy północ, obiekty pulsowały życiem - mówił w jednym z wywiadów legendarny trener urodzony we Wrocławiu, Sepp Piontek.

Niemiecki szkoleniowiec, który w latach 2000-2002 był selekcjonerem Grenlandii, próbował wdrożyć w najsłabiej zaludnionym kraju świata system na wzór tego z Wysp Owczych. Ten kraj jest dla miejscowych działaczy wzorem do naśladowania.

- Kiedy w ostatnich miesiącach Wyspy Owcze dwukrotnie pokonały Grecję w ramach eliminacji do mistrzostw Europy 2016, zapanowała u nas euforia. My naprawdę wierzymy, że za 20-30 lat znajdziemy się w tym samym miejscu. Będziemy zrzeszeni w FIFA, nasz stadion będzie gościł najlepsze zespoły Starego Kontynentu, a kibice będą mogli podziwiać największe gwiazdy futboli. Postaramy się też jako reprezentacja sprawić niejedną niespodziankę - przyznał aktualny selekcjoner Grenlandii - Rene Olsen.

Jak na razie mieszkańcy Grenlandii są wystawieni na ogromną próbę cierpliwości. Mimo że na wyspie jest zrzeszonych aż 4 tysiące (to siedem procent wszystkich mieszkańców) piłkarzy, którzy występują w 76 zarejestrowanych klubach (drużyny żeńskie, męskie, młodzieżowe, juniorskie, dziecięce), to FIFA odrzuca kolejne wnioski o przyjęcie do międzynarodowej rodziny. Dzieje się tak mimo wsparcia ze strony Duńskiego Związku Piłki Nożnej oraz tego, że wyspa ma bogatą historię futbolową. Przecież pierwszy klub został założony już w 1933 roku, od 1971 roku działa federacja piłkarska, a 17 lat temu złożono aplikację przyjęcia do FIFA. Mimo kilku prób, do tej pory nie udało się uzyskać możliwości rozgrywania oficjalnych spotkań międzypaństwowych.

Obiecanki-cacanki Blattera

FIFA od wielu lat jest głucha na prośby Grenlandii. To o tyle dziwne, że siatkarze, szczypiorniści czy biathloniści są pełnoprawnymi członkami światowych struktur swoich dyscyplin. Jedynym jak do tej pory gestem ze strony Josepha Blattera było współfinansowanie budowy małego stadionu ze sztuczną murawą w miejscowości Qaqortog. Prezydent FIFA - otwierając pierwszy taki obiekt na największej wyspie świata - obiecywał: - Już niedługo będziecie członkami naszej wielkiej rodziny.

- Słowa Blattera traktujemy jako poważną obietnicę - natychmiast zareagował na łamach duńskiego dziennika "Jyllands Posten", szef GBU (Grenlandzka Federacja Piłkarska), Lars Lundblad.

Niestety, od tamtej uroczystości minęło już 6 lat. Grenlandia bierze na razie udział w meczach organizowanych przez tzw. "nieoficjalną FIFA". Gra z takimi reprezentacjami, jak: Tybet, Laponia, czy Zanzibar. Kiedyś w tej grupie był nasz aktualny rywal w eliminacjach do Euro 2016 - Gibraltar.

- Dopóki FIFA nie pozwoli nam rozgrywać meczów ze Szkocją, Danią czy Szwecją, dopóty nasz futbol będzie stał w miejscu - nie ukrywa żalu 32-letni bramkarz reprezentacji, Loke Svane. - Tkwimy w hermetycznym środowisku, a od dawna jesteśmy już przygotowani, aby otworzyć nasze okna szeroko na świat.

Jak piłkarze Realu Madryt

Zdecydowana większość boisk piłkarskich na Grenlandii nie ma trawy, nawet tej sztucznej. Zawodnicy biegają za futbolówką po piasku i żwirze. - Nie ma szans, aby w tym klimacie urosła na stałe zielona trawa - wspomina Piontek. - Tutaj lato trwa zaledwie miesiąc, może dwa. Na dodatek latem temperatura rzadko przekracza granicę 10 stopni na plusie. W takich warunkach rośliny się nie rozwijają.

Jest kilka boisk z nawierzchnią sztuczną (w końcu dopuszczoną przez FIFA do oficjalnych meczów) oraz kilka hal, w których odbywają się spotkania zimą. Coś na wzór Norwegii, w tym kraju, kiedy temperatura spada grubo poniżej zera rozgrywki również przenoszą się do pomieszczeń zamkniętych. Istnieje jeszcze obiekt w stolicy wyspy - Nuuk. Duma wszystkich Grenlandczyków, śmiało można napisać, że to stadion narodowy. Jako jedyny ma stałe trybuny, które mogą pomieścić aż dwa tysiące kibiców. - Dla nas to miejsce święte, mekka - przyznaje napastnik, Johan Bidstrup. - Kiedy wychodzimy tutaj w koszulkach reprezentacyjnych, aż duma nas rozpiera.

Koszulki dostarcza sponsor techniczny - firma Kelme. Umowa została podpisana niedawno. Federacja cieszy się, że w końcu nie musi martwić się o stroje i nie musi zamawiać ich przez internet - w Danii. - Kiedyś to był jedyny sposób, aby kupić cokolwiek dla naszej kadry narodowej. Dochodziło do sytuacji, że przylatywała paczka dzień przed meczem, piłkarze przymierzali koszulki i okazywało się, że większość ma problem, bo rozmiary były, albo o dwa numery za duże, albo o trzy za małe - wspomina sekretarz generalny GBU, Nike Lyberth-Berthelsen.

Z koszulkami jest związana jeszcze jedna historia. Kiedy podpisano umowę z Kelme i na wyspę dotarł pierwszy transport ze sprzętem, piłkarze mówili dziennikarzom: - Czujemy się, jak piłkarze Realu Madryt.

Rzeczywiście, Kelme w latach 90. ubiegłego wieku przez kilka sezonów dostarczało sprzęt sportowy Królewskim.

Jedna osoba na etacie

GBU to bardzo prężnie zorganizowana federacja. W porozumieniu z Duńskim Związkiem Piłki Nożnej organizuje rocznie setki obozów dla młodzieży, szkolenia dla trenerów, specjalne campy dla seniorów. Nieźle, jak na związek, który zatrudnia jedną osobę. Jedynie wspomniany już wyżej sekretarz generalny pobiera co miesiąc pensję, ma podpisaną umowę o pracę. - Pozostali działają charytatywnie - mówi Nike Lyberth-Berthelsen. - Są bardzo zaangażowani. Nie potrzebuję nawet sekretarki. W dzisiejszym świecie mogę pracować z każdego miejsca na świecie. Laptop, telefon i jakoś panuję nad wszystkim.

Piontkowi nie udało się wprowadzić jednolitego systemu. Minęło wiele lat. Teraz młodzież na Grenlandii jest szkolona "po duńsku". Ponad połowa zrzeszonych zawodników nie ma jeszcze 18 lat. Ogromny odsetek (o wiele wyższy niż w innych krajach) stanowią dziewczyny. Grenlandia ma reprezentację kobiet na każdym poziomie: od U-17 po zespół seniorek. - To jest nasza przyszłość, to jest nasza nadzieja - mówi Rene Olsen.

- Tylko ta FIFA - dopowiada najsłynniejszy piłkarz urodzony na wyspie, Jesper Gronkjaer. Były zawodnik Ajaksu Amsterdam, Chelsea czy Atletico Madryt co prawda wyjechał z Grenlandii mając zaledwie kilka lat, ale niejednokrotnie powtarzał, że czuje sentyment do tego miejsca. - Byłoby fantastycznie, gdyby Dania mogła kiedyś zagrać z Grenlandią oficjalny mecz - zakończył.

Źródło artykułu: