Śląsk mentalnie przegrał z Legią. Chce się odegrać na IFK Goeteborg

- Nie przegraliśmy z Legią na boisku, tylko mentalnie - mówi Tadeusz Pawłowski. Przed Śląskiem Wrocław teraz rewanż z IFK Goeteborg. O awans do dalszej fazy eliminacji Ligi Europy nie będzie łatwo.

W pierwszym meczu II rundy eliminacji Ligi Europy Śląsk Wrocław bezbramkowo zremisował na własnym stadionie z IFK Goeteborg. Taki wynik daje zawodnikom WKS-u szansę na awans do kolejnej fazy zmagań w europejskich pucharach. Remis ze Szwedami przyjęto we Wrocławiu z optymizmem, ale niedługo po tym spotkaniu zielono-biało-czerwonych czekał zimny prysznic.
[ad=rectangle]
W minioną niedzielę Śląsk w 1. kolejce Ekstraklasy rywalizował bowiem z Legią Warszawa. Dla WKS-u zaczęło się dobrze, bo od prowadzenia po golu Flavio Paixao. Potem jednak bramki zdobywali już tylko wicemistrzowie Polski. A tych goli padło sporo, bo aż cztery. Ostatecznie bowiem zielono-biało-czerwoni ze stołeczną ekipą przegrali aż 1:4. A rewanż z IFK Goeteborg już w czwartek...

Bolesna porażka z Legią

W meczu z Legią nie byliśmy myślami w Goeteborgu. Spotkanie się źle ułożyło. Nie przegraliśmy z Legią na boisku, tylko mentalnie. Przeanalizowaliśmy ten mecz, we wszystkich aspektach byliśmy równorzędnym zespołem, nawet posiadanie piłki większe. W jednym byliśmy słabsi od Legii - oni oddali szesnaście strzałów na naszą bramkę, dziewięć celnych, cztery bramki. Śląsk oddał czternaście strzałów, w tym dwa celne. To mówi wszystko za siebie - mówił Tadeusz Pawłowski.

- Legia bardziej chciała wygrać ten mecz. To pokazaliśmy na odprawie. O tym rozmawialiśmy z chłopcami. Jak się wychodzi, to trzeba być nastawionym na rolę wojownika - skomentował szkoleniowiec.

Widać zatem, że we Wrocławiu mocno odczuli porażkę z zespołem ze stolicy. Jak zareaguje na nią zespół WKS-u? Czy odegra się w Goeteborgu, gdzie na pewno nie będzie faworytem?

W Szwecji są pewni, że IFK Goeteborg wyeliminuje Śląsk
W Szwecji są pewni, że IFK Goeteborg wyeliminuje Śląsk

Szwedzi pewni siebie

Zespół IFK Goeteborg to renomowany, utytułowany przeciwnik, który jest w trakcie sezonu ligowego. Nie tak jak Śląsk, który dopiero zaczyna ligowe zmagania. - Oni się na nas rzucą. Myślę, że są pewni przejścia. Jak zobaczą nasz ostatni mecz z Legią, jeszcze bardziej ich to utwierdzi w przekonaniu. Na pewno się na nas rzucą - zaznaczył szkoleniowiec.

- Musimy wziąć pod uwagę w jakiej fazie sezonu jest Goeteborg - są w środku rozgrywek, na początku rundy rewanżowej. Mają za sobą 16 meczów ligowych. My byliśmy przed pierwszym spotkaniem. Progres na pewno będzie, będziemy lepiej grali, tylko potrzebujemy troszeczkę czasu, aby to wszystko zaskoczyło. Jesteśmy jeszcze w okresie przygotowawczym. Trening jest bardzo ciężki i szczególnie mają z tym problem zawodnicy, którzy do nas przyszli. Ta różnica w przygotowaniu nowych piłkarzy, który do nas trafiają, jest duża. Oni muszą gonić naszych chłopców. Z drugiej strony czekać na nich też nie można. Trzeba dawać im fragmenty gry, aby wchodzili w zespół. Dalej będziemy musieli rotować, bo czeka nas ciężki mecz, a potem spotkanie z Pogonią wczesnym popołudniem też będzie kosztowało dużo sił. Musimy przez ten ciężki okres przejść, najlepiej z sukcesami, bo wtedy będziemy mogli spokojnie pracować - dodał. Tuż po meczu w Goeteborgu, Śląsk w spotkaniu Ekstraklasy zmierzy się w Szczecinie z Pogonią.

Problem z nowymi piłkarzami

Śląsk latem pozyskał czterech piłkarzy: Jacka Kiełba, Adama Kokoszkę, Marcela Gecova i Kamila Bilińskiego. Tylko dwaj pierwsi byli z zespołem od początku okresu przygotowawczego. Gecov i Biliński dopiero nadrabiają zaległości, o czym Pawłowski już wspominał. Na tę chwilę to nie są zawodnicy, którzy będą wiedli prym w WKS-ie.

To nas nauczyło, że zawodników trzeba wcześniej sprowadzać, aby oni byli od początku okresu przygotowawczego. Marcel Gecov jest dokładnie tydzień z nami. Trzeba spokojnie poczekać. Byłem zawiedziony postawą nas wszystkich. To mogło też wynikać ze zmęczenia mentalnego. Legia miała nóż na gardle, była podrażniona i to pokazała - wyliczał szkoleniowiec.

Gecov w meczu z Legią zagrał w podstawowym składzie i wypadł blado. - Musi się przestawić na polską ligę. Musimy też zobaczyć z kim graliśmy. Rywalizowaliśmy z drużyną, która będzie dominowała w tym roku. Na pewno ta gra dla Marcela jeszcze była troszeczkę za szybka. Dużo piłek stracił. Wynikało to ze zbyt długiego jej przetrzymywania - komentował Pawłowski. Biliński także nic wielkiego nie pokazał.

- Kamil musi zrozumieć, że tu jest inna filozofia gry. Czym szybciej to zrobi, tym lepiej dla niego. U nas środkowy napastnik pracuje dla drużyny. Nie zespół ma grać pod niego, a on ma grać dla zespołu - dodał.

Awans sukcesem, ale i celem

Wyeliminowanie IFK Goeteborg byłoby dla WKS-u wielką sprawą - tym bardziej, że w następnej rundzie czeka już Belenenses z Portugalii. To rywal także do przejścia. - W środę lecimy do Goeteborga, przed nami kolejny mecz. Uważam, że bardzo ważny dla naszego klubu, bo zdajemy sobie sprawę, że czeka nas ciężkie spotkanie. Przejście do następnej rundy byłoby ogromnym sukcesem nie tylko sportowym, ale też jako reklama naszego klubu. Zdajemy sobie sprawę, że na pewno czeka nas ciężkie zadanie, ale zadanie, które przy naszej dobrej grze może być zrealizowane. Tego oczekuję od zespołu - podkreślił trener, który ma już w głowie skład na czwartkowy pojedynek. - Taktyka jest opracowana, ale nie powiem jaka - oznajmił.

Pawłowski na boisku chce widzieć przede wszystkim chęć zwycięstwa. - Skład jest ustalony. Kogo z młodych zabieram? To nie jest ważne. Klub się nie opiera na młodych zawodnikach, tylko na ludziach, którzy wyjdą i zaczną walczyć. Tu nie ma młodych, starych, średnich, grubych, cienkich. Wszyscy mamy jeden cel, jest nim awans do następnej rundy. Tego się od nas wszystkich oczekuje. Jedzie nasza najlepsza 18-stka i będziemy chcieli zrobić wszystko, aby pokazać się z jak najlepszej strony - podsumował.

Źródło artykułu: