Szybki koniec GKS-u Tychy w Pucharze Polski. "Przyda nam się zimny prysznic"

GKS Tychy start w Pucharze Polski zakończył już w rundzie wstępnej. Trójkolorowy przegrali z Garbarnią Kraków 0:2. - Taki zimny prysznic przed ligą nam się przyda - powiedział Kamil Kiereś.

W środę GKS Tychy przegrał w Krakowie z III-ligową Garbarnia Kraków 0:2 i tym samym już na pierwszej przeszkodzie zakończył rywalizację w Pucharze Polski. Teraz tyszanom pozostało przygotowanie do pierwszego meczu ligowego, w którym ich rywalem będzie Wisła Puławy.
[ad=rectangle]

Trener GKS-u Tychy już kilka razy podkreślał, że od początku okresu przygotowawczego buduje drużynę, której brakuje jeszcze zgrania. Słowa te potwierdziły się w starciu z Garbarnią. - Moja praca w GKS-ie Tychy rozpoczęła się trzy tygodnie temu. Mamy miesiąc czasu na przygotowanie się do sezonu, a w drużynie doszło do wielu zmian. Ten krótki, dynamiczny okres jest poświęcony na zgranie zespołu. Cztery dni przed tym meczem mieliśmy bardzo prestiżowe spotkanie na otwarcie stadionu z 1.FC Koeln, które kosztowało nas dużo energii - przyznał Kamil Kiereś.

W pucharowym starciu z III-ligowcem trener tyskiego klubu testował różne rozwiązania taktyczne. W podstawowej jedenastce znalazło się pięciu graczy, którzy w letniej przerwie wzmocnili GKS Tychy. - Nie szukam żadnego alibi, bo przegraliśmy mecz. Trochę testowaliśmy ustawienie, nie jest ono optymalne. Naszym założeniem było zagrać o zwycięstwo, bo wychodząc na boisko trzeba myśleć o tym, by wygrać, niezależnie od rangi spotkania i rozgrywek - powiedział Kiereś.

Tyszanie dobrze rozpoczęli mecz z Garbarnią. Początkowo stwarzali sobie więcej bramkowych sytuacji, ale żadnej z nich nie zamienili na gola. - Przegraliśmy spotkanie z Garbarnią, której trzeba pogratulować awansu do kolejnej rundy. Dobrze rozpoczęliśmy mecz. Wydaje mi się, że pierwsze 10-15 minut było z naszej strony niezłe, stwarzaliśmy sytuacje, dostawaliśmy się w strefę obronną przeciwnika skrzydłami, ale czegoś brakowało. Później mecz się wyrównał, Garbarnia zdobyła bramkę, która ustawiła dalsze wydarzenia. Przeciwnicy byli zdeterminowani w grze defensywnej, grali twardo i nieustępliwie - tłumaczył trener GKS-u Tychy.

Również pierwsze minuty drugiej połowy należały do Trójkolorowych, lecz w 53. minucie krakowianie wybili Ślązakom z głów marzenia o awansie do kolejnej fazy Pucharu Polski. - W przerwie szukaliśmy czegoś, co zmieniłoby wynik. Kluczowy był początek drugiej połowy. Na początku mieliśmy kilka sytuacji, ale brakowało jakości w strzałach. Straciliśmy bramkę w momencie, gdy mieliśmy przewagę. To była już mocno niekorzystna sytuacja. Staraliśmy się zmienić wynik,  ale niewiele mogliśmy wskórać - stwierdził Kiereś.

Po odpadnięciu z Pucharu Polski celem tyszan jest jak najlepsze przygotowanie się do rozgrywek ligowych. - Naszym celem teraz jest liga, przygotowanie się jak najlepiej do rozgrywek i szukanie tam sukcesu w postaci awansu. Mamy bardzo mało czasu, by zgrać zespół. Chcemy wyciągnąć z tego spotkania wniosku. Nie chodzi o to, by być przed meczem faworytem, tylko trzeba być na boisku kolektywem, który w różnych warunkach pokona każdego przeciwnika. Taki zimny prysznic przed ligą nam się przyda - zakończył Kiereś.

Komentarze (0)