Kontrowersyjna porażka Korony. "Były trzy takie sytuacje"

Zespół Marcina Brosza po raz pierwszy w sezonie musiał uznać wyższość rywala. Porażce z Ruchem Chorzów towarzyszyły jednak pomyłki arbitrów, które wypaczyły wynik rywalizacji na Kolporter Arenie.

- Oglądaliśmy dobre spotkanie. Mecz był szybki, dużo się działo, mieliśmy swoje sytuacje. Oczywiście dla nas było najważniejsze, żeby punkty zostały w Kielcach - mówił kilka minut po końcowym gwizdku opiekun Korony. Gospodarze znakomicie rozpoczęli pojedynek z Ruchem, ponieważ już w 8. minucie, za sprawą trafienia Pawła Sobolewskiego, wyszli na prowadzenie. Nie potrafili jednak utrzymać korzystnego wyniku. - Po pierwszej bramce mieliśmy przestój, który nie powinien nam się przytrafić. Drugą rzeczą jest to, że Michał Przybyła bardzo dobrze wychodził na wolne pole. Jeślibyśmy to wykorzystali, to ten mecz wyglądałby inaczej - ocenił Marcin Brosz.
[ad=rectangle]

Po zmianie stron kielczanie próbowali ponownie pokonać świetnie dysponowanego tego dnia Matusa Putnocky'ego. - W drugiej połowie po stracie bramek dążyliśmy do wyrównania i mieliśmy swoje okazje. Nie udało się. Musimy w kolejnych meczach nadrobić stratę - stwierdził 42-latek.

Złocisto-krwiści, chociaż mieli też dobre momenty, znacznie bardziej niż w poprzednich spotkaniach dali się zdominować nerwom, które źle wpływały na podejmowane decyzje. - Chcieliśmy jak najszybciej zdobyć gola. Ci chłopcy są ambitni, do tego dopisała publiczność i ta adrenalina nie zawsze idzie w parze z jakością. Pamiętajmy, że dopiero budujemy ten zespół i naprawdę było dużo pozytywów.

Niestety w pojedynku kończącym 3. kolejkę Ekstraklasy nie zabrakło kontrowersyjnych decyzji sędziów. Według telewizyjnych powtórek obie bramki dla Niebieskich nie powinny zostać uznane, a to dlatego, że ich strzelcy - Eduards Visnakovs i Mariusz Stępiński - byli w momencie podania na spalonym. Zdaniem trenera Brosza to nie jedyne błędy. - Najbardziej kontrowersyjną sytuacją jest wydarzenie z 44. minuty, kiedy Michał Przybyła doszedł do piłki głową w polu karnym i został popchnięty przez zawodnika z Chorzowa i sędzia wtedy zakończył pierwszą połowę - powiedział.

Czy porażka w takich okolicznościach może negatywnie wpłynąć na nastawienie zawodników z Kielc? - Staramy się koncentrować na sobie. Zostawiam to Kolegium Sędziów i ich ocenie. Były jednak trzy bardzo kontrowersyjne sytuacje.

Komentarze (2)
avatar
Monte Christo
5.08.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A czy w związku z kompromitującymi mniemy nadzieje błędami sędziów, które zdecydowały o wyniku meczu obserwator, zarząd klubu mają zamiar coś zrobić? Należy ubolewać iż serce i walka na boisku Czytaj całość
DexterCK
4.08.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Ktoś powinien za to beknąć, no ale, że szefowie sędziów mają takie sytuacje w du... to dalej będzie drukowanie wyników i wpływanie na kształt tabeli.