Kamil Wilczek w kampanii 2014/2015 zdobył dla Piasta Gliwice aż 20 bramek, dzięki czemu został królem strzelców Ekstraklasy i z takim tytułem przeniósł się do beniaminka włoskiej Serie A - Carpi FC 1909. Szukając dla niego następcy, trener Radoslav Latal udał się do Sparty Praga, z której wypożyczył 25-letniego Martina Nespora.
[ad=rectangle]
Czeski napastnik trafił do Sparty przed startem sezonu 2014/2015 z Mlady Bolesław, ale w minionych rozgrywkach zaliczył tylko trzy ligowe występy. Na więcej nie pozwoliła mu poważna kontuzja kolana, na leczenie której poświęcił aż siedem miesięcy. Do Piasta dołączył dwa tygodnie po starcie przygotowań, ale zdążył wywalczyć sobie w wyjściowej "11". W dwóch pierwszych meczach z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza (1:0) i Ruchem Chorzów (0:2) grał co najmniej poprawnie, ale nie wpisał się na listę strzelców. Odpalił dopiero w trzecim spotkaniu z Górnikiem Zabrze (3:2), zdobywając dwie bramki, a kolejne trafienie dołożył w meczu 4. kolejki z Cracovią (2:1).
Nespor może sprawić, że Gliwice szybko zapomną o stracie Wilczka, ale trener Latal woli tonować nastroje: - Mamy dopiero początek sezonu, a Martin ma już na koncie trzy bramki. To dobry wynik i tego od niego wymagamy. Dobrze wygląda też już Josip Barisić, który potrzebował chwilę czasu, żeby się zadomowić w zespole. Z większymi ocenami poczekajmy jednak do końca rundy.
- Zwycięstwo smakuje tym lepiej, gdy drużyna gra zespołowo, a w trakcie spotkania czuje się wsparcie kolegów. Z Cracovią walczyliśmy jak wilki. Bramkę strzeliłem właśnie po akcji drużynowej. Po prostu zbiegłem na krótki słupek po dośrodkowaniu Heberta - to moje zadanie. Bardziej niż z bramki cieszę się z trzech punktów - mówi sam Nespor, który wciąż nie jest jeszcze w pełni fizycznej dyspozycji i żadnego z czterech występów nie zaliczył w pełnym wymiarze czasowym.