GKS Katowice przegrał w świętej wojnie. "Pół godziny to za mało na remis"

W sobotę GKS Katowice przegrał przed własną publicznością z Zagłębiem Sosnowiec 0:1. Ślązacy od początku spotkania mieli problem z konstruowaniem groźnych akcji i rozgrywaniem piłki.

Śląsko-zagłębiowską rywalizacją kibice obu drużyn żyli już kilka dni przed meczem. Na trybunach stadionu przy ulicy Bukowej zasiadło 7 tysięcy widzów, z czego nieco ponad 400 fanów przyjechało z sąsiedniego Sosnowca. To właśnie kibice gości mieli więcej powodów do radości, Zagłębiacy przeważali i wygrali po golu zdobytym w 25. minucie przez Konrada Budka.
[ad=rectangle]

Piłkarze GKS-u Katowice dawno nie grali przy tak dużej publiczności i jak się okazuje nie wszyscy mentalnie poradzili sobie z presją tak ważnego pojedynku. - W pierwszych minutach to, co miało być naszym atutem, czyli publiczność, bardziej nas deprymowało. Można mieć pretensje do wielu chłopaków, którzy mieli prowadzić grę. Popełniali zbyt dużo strat, co napędzało Zagłębie, które zdecydowanie było lepszą drużyną - powiedział Piotr Piekarczyk.

Ślązacy od początku pojedynku sprawiali wrażenie zagubionych i mieli problemy ze sforsowaniem defensywy rywali. Dopiero w końcówce drugiej połowy katowiczanie rzucili się do ataków, ale nie zdołali odrobić strat. - Na pewno ostatnie pół godziny to za mało, by choćby zremisować. W te pół godziny nie udało się stworzyć sytuacji stuprocentowych. Gramy dalej, trzeba wyciągnąć wnioski, poprawić jakość gry. Za mało było zawodników, którzy w pierwszej połowie wzięliby grę na siebie - stwierdził Piekarczyk.

Po zakończeniu spotkania szkoleniowiec GieKSy przyznał, że kluczem do triumfu Zagłębia była dobra, zespołowa gra. Tego brakowało katowiczanom. - Obserwowałem dwa ostatnie mecze Zagłębia. Ta drużyna gra w tym składzie już przez dłuższy czas. Jako zespół rywale zaprezentowali się dużo lepiej - przyznał trener śląskiego zespołu.

Komentarze (0)