Miedziowi zakończyli sen II-ligowca
- Zapowiadali, że nie przyjadą się położyć, tylko będą dążyć do zwycięstwa. Szanowali nas tak samo, jak my ich - powiedział po porażce z KGHM Zagłębiem Lubin obrońca Błękitnych Stargard Szczeciński.
Scenariusz środowego meczu to nie był piękny sen niżej notowanej drużyny, lecz jedna z wielu typowych opowieści, gdy w krajowym pucharze spotykają się zespoły z różnych klas rozgrywkowych. Gospodarze mieli swoje chwile chwały, kiedy dwa razy prowadzenie dawał im Radosław Wiśniewski. Podczas ostatnich dwudziestu minut przeciwnik pokazał jednak swoją wyższość zdobywając trzy gole. Trener przyjezdnych, Piotr Stokowiec w osobliwy sposób sprostał wyzwaniu przekonując, że to Błękitni byli faworytem. - Nie dziwi mnie to, ponieważ wszystkie drużyny z Ekstraklasy, które tu przyjeżdżały były odprawiane z kwitkiem. My się nie stawialiśmy w roli faworyta, bo Zagłębie Lubin gra w Ekstraklasie, a my w II lidze - realnie ocenił sytuację waleczny defensor.
Mimo niekorzystnego rezultatu powody do dumy miał także Kapuściński. Ciekawostką był fakt, że na meczu pojawili się znanych goście, gdyż pojedynek obserwowali Michał Listkiewicz oraz Paweł Janas. - Gdy graliśmy z Lechem trener Skorża powiedział, że mecz z Błękitnymi będzie najważniejszy w sezonie. Teraz słyszę, że byliśmy faworytem. To też świadczy dobrze o Błękitnych. Dziękuję trenerowi za takie słowa. Nasza praca została doceniona. Z drużyny, która grała w niższych ligach zbudowaliśmy coś fajnego i mogliśmy zaistnieć też dzięki Pucharowi Polski - z optymizmem zakończył trener, który prowadził Błękitnych jeszcze w III lidze.