Tylko rok trwał pobyt Ciro Immobile w Niemczech. Piłkarz nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Miał być następcą Roberta Lewandowskiego, ale kompletnie nie odnalazł się w Dortmundzie. W przerwie letniej został wypożyczony do Sevilli.
Kilka dni temu Immobile udzielił wywiadu "El Pais". Zaatakował w nim byłych kolegów z Borussii Dortmund.
[ad=rectangle]
- W Dortmundzie nie otrzymaliśmy żadnej pomocy. Ani ja, ani moja rodzina. Owszem, wina leży po obu stronach. Nie znałem języka niemieckiego, ale oczekiwałem większego wsparcia od kolegów z zespołu. Nie można jednak zmienić kultury danego kraju. Czułem się źle, bo nie umiałem się przystosować do niemieckiego stylu życia, a ich język był dla mnie niemożliwym do nauczenia - mówił Immobile, który miał także uwagi do metod trenera Kloppa ("Od strony taktycznej było słabo").
Reakcja Borussii była natychmiastowa. - Zamiast wysuwać oskarżenia przeciwko kolegom z drużyny, trenerowi i klubowi, właściwsza byłaby odrobina samokrytyki - powiedział Michael Zorc, dyrektor sportowy BVB.
Temat drąży "Bild". W czwartkowym wydaniu tabloidu znalazł się tekst zatytułowany: "Prawda o Ciro Immobile". Dziennikarze popytali tu i ówdzie, a wnioski są wielce niekorzystne dla włoskiego zawodnika.
Immobile stwierdził, że niemiecki to język, którego nie można się nauczyć. Okazuje się, że nawet nie próbował. - Był zbyt leniwy, żeby się uczyć. Kilkakrotnie szefowie BVB oferowali mu - i jego żonie Jessice - wysłanie do ich willi w miejscowości Unna nauczyciela niemieckiego. Immobile to odrzucał. Po kilku miesiącach nie rozumiał ani słowa - czytamy w "Bildzie".
Piłkarz żalił się, że nie dostawał wsparcia ze strony kolegów. To też nie było prawdą. Zawodnicy BVB, którzy płynnie mówią po włosku, Pierre-Emerick Aubameyang i Sokratis Papastathopoulos próbowali nawiązać z nim przyjacielską relację. Nic z tego. Włoch wszelkie próby odrzucał, z czasem stał się outsiderem w zespole.
Ale to nie wszystko. Wyszedł na jaw jeszcze jeden ciekawy fakt. Gdy Immobile wsiadał do swojego auta, zamieniał się w pirata drogowego, notorycznie przekraczał prędkość, stwarzał zagrożenie. Mieszkańcy Unna kilka razy składali na niego skargi. Przedstawiciele miasta nawet interweniowali w tej sprawie w klubie z Dortmundu.
W ostatnim czasie piłkarz podróżował w roli pasażera. - Najprawdopodobniej stracił już prawo jazdy - czytamy w "Bildzie".