Dla Śląska Wrocław spotkanie ze Stomilem Olsztyn nie było większym problem. Więcej kłopotów sprawiła logistyka, a także problemy zdrowotne zawodników już po zakończeniu środowego pojedynku.
[ad=rectangle]
- Chcieliśmy zdominować przeciwnika od pierwszej minuty i to nam się udało, bo bardzo szybko prowadziliśmy 2:0. Są drobne urazy. Na badaniach byli już Gecov, Biliński. Trochę Machaj jest rozbity, Adam Kokoszka też. Musze odczekać, czy będę miał zdrowego Kamila Bilińskiego. Z Jackiem Kiełbem nie mamy żadnego problemu, ale co do kadry muszę się wstrzymać do piątkowego treningu - skomentował Tadeusz Pawłowski.
- Przyjechaliśmy nad ranem, od razu był trening regeneracyjny. Zawodnicy, którzy nie grali, będą mieli jeszcze trening wyrównawczy. Górnik Łęczna to drużyna, która zawsze jest groźna - obojętnie czy u siebie, czy na wyjeździe. Myślę, że czeka nas ciekawe spotkanie. Zagraliśmy dobry mecz w Olsztynie. Myślę, że dalej nasza forma będzie rosła. Jedziemy po punkty - dodał.
Szkoleniowiec WKS-u nie zamierza teraz lekceważyć Górnika Łęczna, najbliższego przeciwnika ligowego. - Uważam, że każdy Ekstraklasowy zespół jest groźny. Trzeba mieć pełen respekt, trzeba być bardzo dobrze przygotowanym do meczu. Górnik z każdym potrafi wygrać, czy u siebie czy na wyjeździe. Ma fajnych, ciekawych zawodników. Nie boimy się jednak nikogo. Będziemy grali o zwycięstwo - zaznaczył trener.
Co dokładnie dolega natomiast zawodnikom zielono-biało-czerwonych? - Marcel ma problem ze stawem skokowym. Biliński przywodziciel. To są zawodnicy, którzy nie brali udziału w przygotowaniach. Spodziewam się, że możemy mieć całą jesień problem. Oni muszą jeszcze bardzo dużo pracować, aby wejść na poziom motoryczny chłopców, którzy z nami są dłużej. Musimy umiejętnie ich wprowadzać i dawać im minuty gry. Kiedy dołączą motorycznie do drużyny, to kwestia czasu - wyjaśnił Pawłowski. Mimo kłopotów ze zdrowiem niektórych piłkarzy, Tadeusz Pawłowski przyznaje, że w tym sezonie nie jest to aż takim zmartwieniem.
- Chcemy tak zestawić skład, żeby w sobotę zagrali zawodnicy przede wszystkim zdrowi. Mamy w tym sezonie taką kadrę, że nie musimy ryzykować i możemy pozwolić sobie, żeby na ławce przesiedział cały mecz, tak jak w środę, Robert Pich, czy Michał Bartkowiak. Nie chcę dużo mieszać w składzie, ale musimy wziąć pod uwagę aktualną sytuację zdrowotną naszych zawodników - skomentował były znakomity napastnik WKS-u.
Co ciekawe, wrocławianie na najbliższe spotkanie ligowe udadzą się samolotem i to w dniu meczu. - Z tego co się orientuje, polecimy samolotem. Będzie troszeczkę innowacji, bo udamy się do Łęcznej w dniu meczu. Chłopcy już w Olsztynie mieli trening, po przyjeździe też. Przed nami zajęcia w piątek i w sobotę rozruch. Lecimy w południe samolotem, około 40 minut lotu. Obiad w Lublinie, chłopcy będą mieli czas poleżeć i odpocząć. Po meczu wracamy. Logistycznie bardzo fajnie klub rozwiązał nam tą sytuację, bo mamy troszeczkę więcej czasu na regenerację, bo ten wyjazd do Olsztyna kosztował trochę sił. Dziękuję klubowi za organizację, że możemy przygotować się do meczu w Łęcznej - podkreślił Tadeusz Pawłowski.
Mimo zwycięstwa 5:1 w Olsztynie trener Śląska od swoich zawodników wymaga jeszcze więcej. - Zdobyliśmy pięć bramek. Przegraliśmy jeszcze trzy pojedynki sam na sam z bramkarzem. Jeszcze mamy rezerwę. Wymagam od zawodników Ekstraklasy, żeby wykorzystywali pozycję sam na sam z bramkarzem - zaznaczył.
- Cieszę się, że chłopcy zrozumieli, że jest rywalizacja w zespole, zdrowa rywalizacja. Nikt się nie obraża, bo każdy widzi, że ma realną szansę grania w pierwszej jedenastce, nie jest to zamknięte. Chłopcy widzą, że gra ich zależy od postawy na boisku i na treningu - podsumował Tadeusz Pawłowski.