Krzysztof Kiercz: Trzeba być wyrozumiałym

- Jesteśmy świadomi, że przy drużynie, którą dopiero budujemy takie mecze się przytrafią - mówi Krzysztof Kiercz. Obrońca Korony apeluje o spokój i zapewnia, że praca przyniesie efekty.

Sebastian Najman
Sebastian Najman
Po raz ostatni Krzysztof Kiercz wystąpił w meczu Ekstraklasy od pierwszej minuty 15 września 2012 roku. Od tego momentu borykał się z kontuzjami, które skutecznie spowolniły jego karierę. W końcu jednak doczekał się swojej szansy. Niestety powrotu do poważnego grania nie będzie miło wspominał. - Ciężko mi powiedzieć jakie błędy popełniliśmy, bo wydawało się, że dobrze przesuwaliśmy i dobrze się ustawialiśmy pod zespół Cracovii. Wiedzieliśmy, że dobrze operują piłką. Myślę, że na spokojnie to przeanalizujemy - stwierdził po porażce 0:3.
Początkowe fragmenty meczu z Cracovią pozwalały przypuszczać, że Korona miała pomysł na swoją grę. To gospodarze byli znacznie bliżej zdobycia gola. Wszystko zmieniło się po przerwie spowodowanej urazem Siergieja Pilipczuka. - Te bramki padały w momentach, których się nie spodziewaliśmy. Dwie pierwsze po wrzuceniu piłki do skrzydeł i wycofaniu, trzecia po kontrataku, kiedy to my przejęliśmy inicjatywę. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że wyjdziemy i odrobimy ten wynik. Dobrze to wyglądało, wychodziliśmy wysoko i odbieraliśmy piłki. Niestety nie udało się strzelić przynajmniej honorowej bramki.

Dużo "wiatru" w ofensywie próbowali robić młodzi piłkarze złocisto-krwistych. Michał Przybyła i Tomasz Zając mogli nawet pokonać Krzysztofa Pilarza. Ale zabrakło im skuteczności. - To są zawodnicy ofensywni, młodzi chłopcy, który dopiero wchodzą w poważną piłkę. Takich spotkań jeszcze będą mieli sporo i muszą wyciągnąć z nich wnioski. W takich momentach kiedy sytuacji jest na lekarstwo trzeba je wykorzystywać i dawać oddech całej drużynie - powiedział Kiercz.

Podopieczni Marcina Brosza wyglądali całkiem nieźle tylko do dwudziestego metra przed bramką Pasów. Zbyt długie operowanie piłką, zwlekanie z podjęciem decyzji i przede wszystkim mała liczba strzałów uniemożliwiały im jednak stworzenie zagrożenia. Wychowanek Korony uważa, że mimo popełnionych błędów drużyna zmierza w dobrym kierunku. Potrzebny jest jej tylko czas.

- Wiadomo, że w sytuacjach boiskowych próbujemy znaleźć lepiej ustawionego partnera. Czasami skrzydłowi muszą podejmować indywidualne decyzje. To jest styl jaki przekazuje nam trener Brosz. Powoli to wszystko się zazębia i dobrze, że zaczęliśmy sezon zwycięstwami i trochę tego spokoju punktowe było. Jesteśmy świadomi, że przy drużynie, którą dopiero budujemy takie mecze się przytrafią. Trzeba być wyrozumiałym i spokojnie pracować, iść drogą, którą idziemy i do tego ufać trenerowi, bo wierzę, że w dłuższym czasie przyniesie to niesamowite efekty - zakończył defensor.

Jacek Zieliński: Zaczynamy pisać drugą passę

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×