Filip Burkhardt 1 lipca 2009 roku związał się z Arką Gdynia, która grała wówczas na poziomie ekstraklasy. Zawodnik w żółto-niebieskich barwach rozegrał dwa sezony - łącznie 34 spotkania, w których zdobył jednego gola. W 2011 roku działacze pozbyli się zawodnika, mimo że on bardzo chciał pozostać w Gdyni.
[ad=rectangle]
Później grał w Sandecji Nowy Sącz, Wiśle Płock, Górniku Łęczna, a obecnie reprezentuje GKS Katowice, z którym w sobotę przyjechał do Gdyni na mecz z Arką. Żółto-niebiescy wygrali 1:0.
- Uwielbiam grać w Gdyni. Cały czas z dużym sentymentem wracam do tego miejsce. Są tutaj wspaniali kibice, którzy kreują świetną atmosferę - zaznacza doświadczony gracz.
Kibice żółto-niebieskich bardzo ciepło przywitali Burkhardta, który niejednokrotnie w przeszłości deklarował swoje duże przywiązanie do Arki. - Moja miłość do Arki nigdy nie wygaśnie. To dla mnie wyjątkowy klub i to się nigdy nie zmieni - podkreśla zawodnik.
"Gieksa" fatalnie rozpoczęła rundę jesienną w 1. lidze. Podopieczni Piotra Piekarczyka na swoim koncie mają zaledwie trzy punkty po trzech spotkaniach. W najbliższej kolejce grają z MKS-em Kluczbork. - Należy przemyśleć to, co się dzieje. W najbliższych dwóch meczach musimy zgarnąć sześć punktów, aby znów liczyć się w stawce - zauważa Burkhardt.