Druga szansa Adama Marciniaka

Gdy półtora roku wraz z Tomaszem Hajto przechodził do Górnika Zabrze był uznawany za jedną z największych nadziei górniczej drużyny. Rzeczywistość jednak nie okazała się dla uzdolnionego młodziana tak kolorowa. W ubiegłym sezonie wystąpił w zaledwie jednym meczu ligowym zabrzan, notując też cztery mecze w Pucharze Ekstraklasy i jedenaście występów w Młodej Ekstraklasie. Potem, za przyczyną ówczesnego trenera Górnika, trafił na zasadzie wypożyczenia do ŁKS Łódź, gdzie zaliczył udaną rundę. Teraz wraca do Zabrza i pod okiem nowego szkoleniowca Henryka Kasperczaka ma szansę na włączenie się o walkę o podstawowy skład Górnika. Adam Marciniak, bo o nim mowa, ma wiosną walczyć o miejsce na lewej stronie defensywy Górnika.

Utalentowany lewy obrońca Łódzkiego Klubu Sportowego, Adam Marciniak latem 2007 roku podpisał kontrakt z Górnikiem Zabrze i miał być jednym z odkryć polskiej ekstraklasy. Rzeczywistość dla młodego zawodnika okazała się jednak brutalna i w mającym wysokie aspiracje klubie z Zabrza był on jedynie dublerem reprezentanta Litwy Tadasa Papeckysa. Ma za to na koncie debiut w barwach Górnika w ekstraklasie, kiedy w meczu zabrzan z Legią przy Łazienkowskiej zmienił kontuzjowanego Litwina. Przyzwoity występ przeciwko warszawianom jednak nie pomógł lewemu defensorowi na dłużej wywalczyć sobie miejsce w wyjściowej jedenastce Górnika.

Na domiar złego zimą do górniczego klubu ówczesny szkoleniowiec zabrzan, Ryszard Wieczorek ściągnął innego lewego obrońcę Mariusza Magierę, przez co Marciniak stał się trzecim zawodnikiem na tę pozycję bez większych szans na grę. Zimą zeszłego roku Marciniak wyjechał na testy do szwajcarskiego FC Basel, ale klub z Bazylei nie był zainteresowany transferem Polaka. Szybko z ofertą wypożyczenia na rundę wiosenną zgłosił się do Zabrza Śląsk Wrocław i w stolicy Dolnego Śląska młody obrońca spędził wiosnę ubiegłego roku, lecz i tego okresu nie mógł zaliczyć do udanych, bo we Wrocławiu nie miał miejsca w składzie drużyny trenera Ryszarda Tarasiewicza. Latem wrócił do Górnika, ale i tym razem trener Wieczorek nie dawał mu większych nadziei na grę.

Sfrustrowany obrotem sprawy ambitny młodzian zdecydował się na zmianę klubu, na taki gdzie będzie mógł grać i gdy nadarzyła się okazja powrotu do Łódzkiego Klubu Sportowego nie zawahał się i wrócił do drużyny z Alei Unii Lubelskiej. Tam też odżył sportowo. Był czołowym zawodnikiem łodzian w rundzie jesiennej zaliczając 16 meczów ligowych, w tym piętnaście w pełnym wymiarze czasowym, a także trzy występy w Pucharze Ekstraklasy i dwa w Pucharze Polski.

Dobrą formę 21-letniego obrońcy dostrzegł nowy szkoleniowiec Górnika, Henryk Kasperczak, który w perspektywie rychłego odejścia z klubu Papeckysa zdecydował się ściągnąć Marciniaka z Łódzkiego Klubu Sportowego i dać mu raz jeszcze szansę do włączenia się do rywalizacji o miejsce na lewej flance defensywy jego drużyny. Rywalizacja z powoływanym do reprezentacji Leo Beenhakkera Mariuszem Magierą wcale nie musi być dla wychowanka ŁKS Łódź łatwa. Znając jednak serce do walki tego zawodnika, podejmie on rękawice i na zgrupowaniach Górnika w Tunezji i na Cyprze będzie chciał przekonać do siebie szkoleniowca. Szanse na to na pewno ma, chociażby przez fakt, że runda jesienna w wykonaniu lewych defensorów Górnika nie była najlepsza i Kasperczak może szukać zmian na tej pozycji.

Oczywiste jest, że za darmo nikt Adamowi Marciniakowi miejsca w pierwszym składzie Górnika nie da, ale pewne jest też to, że utalentowany zawodnik ma duży potencjał i jeśli trener zdecyduje się na niego postawić on sam jak i cała drużyna może mieć z tego zawodnika dużo pociechy.

Źródło artykułu: