Wychowanek Pogoni Leżajsk już nawet uzgodnił warunki kontraktu, ale musi poczekać na podpisanie go. - Moje przenosiny do Płocka zależą teraz tylko od dobrej woli lubelskich działaczy, którzy wcześniej zgodzili się na moje odejście. Nie ukrywam, że nastawiłem się psychicznie na grę w Wiśle, a zatrzymanie mnie nie będzie najlepszym rozwiązaniem. Z niewolnika nie ma pracownika. Oczywiście rzetelnie wywiązywałbym się ze swoich obowiązków, jednak atmosfera nie byłaby najlepsza - przyznaje Janusz Iwanicki na łamach Dziennika Wschodniego.
Najlepszy strzelec Motoru w rundzie jesiennej zachodzi w głowę, dlaczego włodarze klubu zmienili zdanie. - Oferta Wisły jest konkretna i moim zdaniem dobra dla Motoru, lepsza niż pierwotne uzgodnienia. Dlatego trudno mi zrozumieć stanowisko zarządu - zauważa.
Iwanicki bronił barw lubelskiej drużyny przez pół roku. W tym czasie klub zdążył wypracować zaległości wobec niego. Mimo to chce on okazać dobrą wolę i z honorem opuścić Motor. - Zrzekłbym się wszystkich zaległości, a Motor mógłby jeszcze otrzymać jakieś pieniądze. Wciąż liczę, że te warunki zostaną przyjęte, a ja w zgodzie rozstanę się z lubelskim klubem. Nie lubię palić za sobą mostów i w tym przypadku też tego nie zrobię - kończy.