Tadeusz Pawłowski: Z takimi zespołami wygrywa się mistrzostwo Polski

Trener Śląska nie był w najlepszym humorze po meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Jego podopieczni w tym spotkaniu zmarnowali wiele doskonałych okazji bramkowych. Oberwało się też Jackowi Kiełbowi.

Śląsk Wrocław mimo zdecydowanej przewagi nie potrafił pokonać Podbeskidzia Bielsko-Biała. Zielono-biało-czerwoni w sobotnim spotkaniu trzykrotnie trafili piłką w poprzeczkę, zmarnowali też rzut karny.

- Uważam, że był to bardzo dobry mecz mojego zespołu. Piłkarsko byliśmy co najmniej o klasę lepsi, ale zadecydowały niuanse. Wyglądaliśmy bardzo dobrze. Jedna klasa to może za mało, ale bez bramek. Z takimi zespołami po prostu wygrywa się mistrzostwo Polski, bo takie punkty trzeba robić. Niestety, dalej musimy bardzo ciężko pracować. Jesteśmy na takim etapie, na jakim jesteśmy. Dalej pracujemy nad niuansami, żeby zawodnicy stwarzający te sytuacje kończyli to bramkami. Niestety nie mamy reprezentantów Polski. Jest punkt, w niedzielę do roboty - mówił po ostatnim gwizdku sędziego Tadeusz Pawłowski.
[ad=rectangle]
Rzut karny zmarnował Flavio Paixao. - Nie będzie żadnych konsekwencji. Nie strzelają lepsi zawodnicy na całym świecie. Wziął na siebie odpowiedzialność, nie zdobył gola. Takie jest życie. Dalej pracujemy, nad karnymi też. Nie mamy mieć pretensji do Flavio, tylko do siebie samych. Musimy wygrać taki mecz trzema, czterema bramkami - wyjaśniał Pawłowski.

Tadeusz Pawłowski odniósł się także do sytuacji Jacka Kiełba, który zamiast odgrywać piłkę lepiej ustawionym partnerom z zespołu, zdecydował się na strzał z trudnej pozycji. Ten okazał się niecelny. - Trzeba dograć taką piłkę, nie można strzelać. Gdyby zdobył gola, to byłoby to wejście smoka. W grze Jacka jest trochę nerwowości. Ci zawodnicy, którzy do nas przyszli odstają trochę motorycznie od reszty i dlatego musimy to wyrównać. Uważam, że jak będziemy tak grali pozostałe mecze, to będziemy mieć jeszcze wiele radości z naszego zespołu - skomentował szkoleniowiec.

Jacek Kiełb w meczu z Podbeskidziem zaprezentował się bardzo słabo
Jacek Kiełb w meczu z Podbeskidziem zaprezentował się bardzo słabo

Sam Kiełb mecz zaczął na ławce rezerwowych. Od pierwszej minuty na boisku pojawił się natomiast Krzysztof Danielewicz. - Była dyskusja, czy wystawić Danielewicza, czy Jacka Kiełba. Gdyby grał Jacek, to musielibyśmy grać dwoma zawodnikami, którzy odstają jeszcze motorycznie. Od "dziesiątki" może można wymagać więcej kluczowych, kończących piłek czy strzelania goli. Uważam, że Krzysiu zagrał poprawne spotkanie - powiedział trener WKS-u.

W trakcie trwania drugiej połowy boisko dość niespodzianie opuścił Mariusz Pawelec. - Sam zgłosił zmianę, bo miał problemy z łydką. Na pewno szukalibyśmy zmiany jeszcze jednej ofensywnej. Może byśmy zaryzykowali. To była jednak zmiana wymuszona. Nie robi się defensywnych zmian, tylko się szuka rozwiązań w przodzie. Bardzo dobrze jednak, że to zgłosił - oznajmił Pawłowski.

W ostatnich minutach meczu po boisku biegał także Michał Bartkowiak, wielki talent WKS-u. - Ja bym się nie bał go wpuścić i na pewno taki mecz przyjdzie. Gdybyśmy wygrywali wyżej, to wszedłby szybciej. Poczekajmy, spokojnie. Krok po kroku. Na razie rozgrywki nabierają tempa - podsumował Tadeusz Pawłowski.

Źródło artykułu: