Michał Nalepa popisał się świetna indywidualną akcją na początku meczu w Sosnowcu. Pomocnik Arki minął kilku rywali i strzałem w okienko bramki pokonał bramkarza Zagłębia. Wydawało się, że gdynianie pójdą za ciosem i zdobędą kolejne punkty ligowe. Tym bardziej, że żółto-niebiescy mieli kolejne okazje do podwyższenia rezultatu. Niewykorzystane sytuacje się zemściły i do Gdyni gracze Grzegorza Nicińskiego wrócili bez punktów.
[ad=rectangle]
- W Sosnowcu szybko strzeliliśmy bramkę. Mogliśmy szybko dobić przeciwnika i trafić na 2:0. Swoją sytuację miał Rafał Siemaszko. Później się to na nas zemściło. Dobrze zaczęliśmy ten mecz, ale potem marnowaliśmy okazje i rywal to wykorzystał - mówi Nalepa, który przyznaje, że trener Niciński nawołuje do częstych prób z dystansu.
- Trener powtarza, by często oddawać strzały z dystansu. Bramkarze mogą bowiem popełniać błędy w tej lidze, co pokazało już kilka spotkań. Z piłką do bramki to można wchodzić w futsalu, a tutaj gramy o normalnym boisku. Na pewno szkoleniowcy cały czas zwracają nam na to uwagę - zaznacza pomocnik Arki, który notuje całkiem udany początek sezonu. Gracz otrzymał nawet powołanie do reprezentacji U20.
Nalepa zaznacza, że dobrze czuje się w obecnym ustawieniu, które preferuje trener Grzegorz Niciński. Spełnia rolę takiego łącznika pomiędzy obroną i atakiem. - Ustawienie drużyny zależy w dużej mierze od przeciwnika. Jeśli gramy u siebie, z zespołem, który przyjeżdża się bronić, to raczej wyjdzie z dwoma napastnikami i wyjdziemy bez klasycznej "10". Jeśli rywal jest mocniejszy to taki zawodnik przede mną i Antkiem Łukasiewiczem by się przydał. Jeśli chodzi o mnie, to nie skupiam się tylko na defensywie, ciągnie mnie także do przodu i staram się tam pomóc drużynie - komentuje.