- Nie ma u nas euforii, bo meczu nie wygraliśmy, ale też go nie przegraliśmy. Walczyliśmy i wywalczyliśmy punkt. Jest ta przerwa na kadrę, fajnie byłoby wygrać, fatalnie byłoby przegrać, średnio jest remisować i tak to zostawmy - powiedział po spotkaniu z Pogonią Szczecin (1:1) Przemysław Trytko.
[ad=rectangle]
Początek meczu w wykonaniu Korony nie był najlepszy. Gospodarze długimi fragmentami nie potrafili zawiązać składnej akcji. W 39. minucie udało im się jednak zdobyć gola. Skutecznym egzekutorem rzutu karnego - który jak pokazały powtórki telewizyjne nie należał się gospodarzom - okazał się Przemysław Trytko. - Teraz możemy sobie łatwo rozmawiać, emocje zeszły, piłka przeleciała za linię i wszyscy się cieszymy. Wiadomo, że jakiś delikatny stres przed karnym był, ale bramkarz w miarę wcześniej się rzucił i to mi ułatwiło decyzję - stwierdził.
Czy "Tryto" lubi wykonywać jedenastki? - Jest to stresowa sytuacja. Wszyscy patrzą, piłka jest ustawiona, bramkarz teoretycznie jest w lepszej pozycji pod tym względem, że jeżeli obroni jest bohaterem, a jeżeli przepuści to nic się nie dzieje. Tutaj jest ten minus strzelca, plus jest taki, że teoretycznie łatwiej strzelić niż obronić.
Drużyna prowadzona przez Marcina Brosza wystąpiła w eksperymentalnym ustawieniu obronnym. W miejsce leczącego przeziębienie Radka Dejmka zagrał Rafał Grzelak, natomiast Piotra Malarczyka, który przeszedł do angielskiego Ipswich Town zastąpił Krzysztof Kiercz. Obaj zebrali pozytywne recenzje. - Zagrali bardzo dobre zawody. Piotrka będzie brakować i to jest jasne, natomiast jego już nie ma, są inni zawodnicy, którzy też umieją grać w piłkę i też mogą dawać coś Koronie. Wiem, że Piotrek trzyma za nas bardzo mocno kciuki, my z kolei trzymamy za niego i mam też taki apel, żeby to już zostawić. Śledźmy karierę Piotrka, ale jeżeli chodzi o Kielce, to żyjmy zawodnikami, którzy są tutaj - podkreślił 28-letni napastnik.
Trytko w starciu z Portowcami przebywał na murawie do 53. minuty. W momencie przeprowadzania zmiany był żegnany oklaskami, co jest dużą rzadkością. - Epicki moment na stadionie. Schodzę a kibice nie gwiżdżą tylko klaszczą. Coś czego jeszcze tutaj w Kielcach nie było, świat stanął na głowie. Dla mnie to jest przyjemna chwila i aż się rozejrzałem po stadionie bo faktycznie ludzie klaskali i dopiero po paru sekundach to do mnie dotarło. Fajnie - skomentował krótko.
Przed kielczanami teraz dwutygodniowa przerwa. W siedmiu kolejkach nowego sezonu zgromadzili oni na swoim koncie jedenaście punktów. Jak przy Ściegiennego oceniają ten dorobek? - Powinniśmy być z niego umiarkowanie zadowoleni. Ani to nie daje nam utrzymania, ani mistrzostwa. Nie ma co płakać, nie jest to jednak też sytuacja, w której powinniśmy się czuć królami. Spokojnie z pokorą. Uważam, że każdy punkt z tych jedenastu wywalczyliśmy ciężką pracą, bieganiem i walką na boisku. Szanujmy je w kontekście następnych spotkań, nie zmarnujmy tego i walczmy o następne.