Beniaminek z Kluczborka rozgrywki rozpoczął od porażki na własnym boisku z Chrobrym Głogów, ale w drugiej kolejce gracze Andrzeja Konwińskiego sprawili nie lada sensację, ponieważ pokonali na wyjeździe Zawiszę Bydgoszcz. Na listę strzelców wpisywali się Piotr Kasperkiewicz, Sebastian Deja i Marcin Nowacki. W kolejnych dwóch meczach ekipa z Kluczborka poniosła dwie porażki. Przełamanie przyszło w 5. kolejce, w której zespół na własnym boisku zremisował z groźnym Zagłębiem Sosnowiec. Potwierdzeniem zwyżki formy był remis na wyjeździe z Arką Gdynia.
Podopieczni Konwińskiego długo przegrywali 0:1, ale w 78. minucie Michał Kojder dał gościom wyrównanie, a w konsekwencji jeden punkt.
- Muszę przyznać, że nie był to dla nas łatwy mecz. Na wyjazdach, z zespołami, które są wyżej od nas w tabeli gra się bardzo ciężko. Wywozimy punkt z Gdyni po meczu, który mógł nam przenieść nawet trzy punkty. Zawiodła nasza skuteczność w pierwszej połowie. Więcej skupienia oraz dyscypliny i mogliśmy się pokusić nawet o zwycięstwo. Niestety, przegrywaliśmy do przerwy. Mimo to nie było paniki w szatni - uważa trener MKS-u Kluczbork.
Po sześciu rozegranych spotkaniach beniaminek na swoim koncie ma pięć punktów i zajmuje przedostatnie miejsce w ligowej tabeli. - Musimy nad pewnymi rzeczami jeszcze popracować, bo pięć punktów nas nie zadowala. Chcemy wygrywać - dodaje Konwiński, który przyznaje, że jego podopieczni nie mają żadnego respektu do wyżej renomowanych zespołów.
- My nie mamy żadnych kompleksów. Nie patrzymy na to z kim gramy - czy to jest Arka, Zawisza czy ktoś inny. Do każdego przeciwnika należy się dobrze zmotywować i wtedy będą przychodzić dobre wyniki. Potrafimy prezentować się dobrze także przeciwko zespołom, które grają techniczną piłkę - komentuje szkoleniowiec beniaminka I ligi.
W 7. kolejce MKS Kluczbork na własnym boisku zmierzy się z Wigrami Suwałki.