Gdy w 45 minucie Robert Lewandowski zmylił niemieckich obrońców i wyszedł sam na sam z Manuelem Neuerem, na stadionie we Frankfurcie, w sektorach zajmowanych przez niemieckich fanów, dosłownie na ułamek sekundy, zrobiło się cicho. Ale niemiecki bramkarz fantastycznie obronił strzał naszego supersnajpera.
Była to kolejna odsłona spektakularnego pojedynku naszego napastnika z Niemcami. 9 minut wcześniej wykorzystał świetne podanie Kamila Grosickiego i strzelił kontaktową bramkę. Należało mu się jak nikomu innemu.
W niemieckich mediach Lewandowski nie schodził z czołówek. Telewizja pokazała dokument o polskim piłkarzu, oficjalny program meczowy poświęcił mu dwie strony, a obrońcy reprezentacji musieli oczywiście odpowiadać na pytania o naszego supersnajpera.
Według Jerome'a Boatenga Polak "jest silny i należy do najlepszych napastników na świecie". Mats Hummels uważa wręcz, że napastnik Bayernu to "top 3 najlepszych napastników globu, znakomicie gra głową".
Od początku Lewandowski był kluczową postacią. Byliśmy przygotowani na to, że Niemcy wcisną Polaków we własne pole karne a nasi reprezentanci będą szukali szansy w szybkich kontrach. Niemcy również o tym wiedzieli, Joachim Loew powiedział o tym wprost na konferencji, podkreślając przy tym nazwisko naszego napastnika. Zobaczyć strach w oczach mistrzów świata - bezcenne.
Od początku nasi piłkarze szukali "Lewego". Widać było, że polski snajper jest mocno zmotywowany na to spotkanie. Czasem za bardzo, jak choćby w 7. minucie gdy wszedł w drybling, stracił piłkę i Niemcy wyszli z groźną kontrą.
Ale to tylko jednorazowa wpadka. Biorąc od uwagę, że Niemcy bardzo mocno pilnowali naszego zawodnika, wypadł znakomicie. Skutecznie szukał przestrzeni w polu karnym, uciekał rywalom, wykorzystując swoje niezwykle energetyczne zrywy, wymykał się spod kontroli.
Znakomicie urwał się rywalom przy bramce na 1:2. Uciekł Niemcom i wepchnął piłkę do bramki. Pewnie strzelił w karierze wiele piękniejszych bramek, ale to sprawa drugorzędna. Ważny był moment i okoliczności.
Gdyby w 45 minucie wykorzystał jedną z dwóch fantastycznych sytuacji, ten mecz mógłby inaczej się potoczyć. Albo gdyby Krzysztof Mączyński wykorzystał podanie Lewandowskiego na początku drugiej połowy. Niestety piłkarz Wisły strzelił fatalnie.
Z czasem polscy piłkarze cofnęli się i liczyli już właściwie tylko na Lewandowskiego, ale Niemcy postawili podwójne zasieki. Nie do przejścia.
Polak w tej chwili ma 8 goli w eliminacjach EURO 2016 i prowadzi w klasyfikacji strzelców. Wskoczył też na szóste miejsce w polskiej klasyfikacji wszech czasów. Z 27 bramkami (w 69 meczach) zrównał się z Gerardem Cieślikiem.
Mecz we Frankfurcie na pewno nie zachwieje pozycją Polaka w Niemczech, ewentualnie ją wzmocni.