Podopieczni Krzysztofa Kapuścińskiego do pojedynku z Wisłą Puławy przystępowali jako czerwona latania II ligi. Po dobrym początku sezonu i pokonaniu w derbowym pojedynku Kotwicy Kołobrzeg stargardzianie mocno spuścili z tonu i w pięciu kolejnych spotkaniach zdobyli zaledwie punkt. Nic więc dziwnego, że kibice głośno zaczęli mówić o kryzysie, a niektórzy nawet spekulowali o zmianie szkoleniowca.
W zupełnie odmiennych nastrojach do spotkania przystępowali goście z Puław. Po dobrym starcie sezonu podopieczni Bohdana Bławackiego szybko zadomowili się w górnej części tabeli. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że organizacyjnie i finansowo Wisła szykuje się do gry na zapleczu Ekstraklasy, ale o awansie głośno nikt jeszcze nie mówi.
Pozycja w tabeli zupełnie nie miała jednak przełożenia na boiskową postawę obu zespołów. Od pierwszego gwizdka na murawie zarysowała się bowiem przewaga gospodarzy, którzy kilkakrotnie przedarli się pod bramkę strzeżoną przez Patryka Sobczaka. Szczególnie aktywny był Wojciech Fadecki, który już w pierwszym kwadransie mógł dwukrotnie pokonać bramkarza rywali. W obu przypadkach zabrakło jednak precyzji - najpierw górą był Sobczak, później piłka przeleciała minimalnie obok słupka.
Przed przerwą na prowadzenie gospodarzy powinien wyprowadzić również Jakub Okuszko. Wypożyczony z Pogoni Szczecin napastnik w 33. minucie urwał się obrońcom Wisły Puławy, ale mając przed sobą jedynie Patryka Sobczaka uderzył bardzo niecelnie.
Bezbarwny i anemiczny zespół Wisły przebudził się dopiero w drugiej odsłonie. Sygnał do ataku dał Mateusz Olszak, który kilka sekund po wznowieniu próbował zaskoczyć Ufnala strzałem z dystansu. Chwilę później bliski wepchnięcia piłki do bramki był również Konrad Nowak, ale nie zdołał zamknąć dobrego dośrodkowania Konrada Szczotki.
Jeszcze lepszą sytuację bramkową napastnik Wisły zmarnował kilka minut później. Po dobrym zagraniu Olszaka wziął na plecy jednego z obrońców i po chwili miał przed sobą tylko Marka Ufnala. W stuprocentowej sytuacji zachował się jednak zbyt nonszalancko i zamiast wpakować piłkę do siatki, podał ją wprost w rękawice bramkarza gospodarzy.
Ogromna nieskuteczność szybko pozbawiła gości ochoty do konstruowania kolejnych akcji ofensywnych. Błękitni natomiast, do dobrej pierwszej połowie, zupełnie nie potrafili przedostać się pod pole karne rywala. W konsekwencji oglądaliśmy mało porywające widowisko, przerywane co chwilę niecelnymi uderzeniami z dystansu.
W ostatnich minutach na bohatera Błękitnych mógł wyrosnąć Wojciech Fadecki. 22-letni pomocnik podszedł do stojącej piłki ustawionej 30 metrów od bramki Sobczaka i bez zastanowienia huknął z rzutu wolnego. Mimo wybuchu radości miejscowej publiczności piłka nie wpadła do siatki, lecz zatrzymała się na poprzeczce.
Błękitni Stargard Szczeciński - Wisła Puławy 0:0
Składy:
Błękitni: Marek Ufnal - Franciszek Siwek, Tomasz Pustelnik, Maciej Liśkiewicz, Ariel Wawszczyk - Wojciech Fadecki, Patryk Baranowski, Maciej Kazimierowicz (46' Piotr Wojtasiak), Jakub Okuszko, Rafał Gutowski (46' Radosław Wiśniewski ) - Michał Magnuski (62' Sebastian Inczewski).
Wisła: Patryk Sobczak - Łukasz Turzyniecki, Mateusz Pielach, Michał Budzyński, Iwan Litwiniuk - Sebastian Głaz, Szymon Wiejak (52' Jarosław Niezgoda), Tomasz Sedlewski (79' Przemysław Kanarek), Konrad Szczotka, Mateusz Olszak (71' Patryk Słotwiński) - Konrad Nowak (89' Bartosz Tetych).
Żółte kartki: Wawszczyk, Inczewski (Błękitni) oraz Wiejak, Słotwiński (Wisła).
Czerwona kartka: Patryk Słotwiński (Wisła) /90' - za drugą żółtą/
Sędzia: Marcin Liana (Żnin).