Radoslav Latal: Nie jesteśmy zespołem na miarę lidera, to nie nasz cel

Choć Piast Gliwice punktuje niesamowicie, jego trener tonuje nastroje. - Nie jesteśmy drużyną na miarę lidera. Naszym celem jest pierwsza ósemka. Tyle wystarczy - mówi czeski szkoleniowiec.

WP SportoweFakty: Od ostatniej kolejki poprzedniego sezonu do pierwszej obecnego minęło niewiele ponad miesiąc. Mieliście dużo zmian w składzie. Pomimo to punktujecie ponad oczekiwania.
Radoslav Latal: Zespół trenował bardzo intensywnie. Pracowaliśmy głównie nad siłą oraz dynamiką. Dzięki temu zawodnicy czują się dobrze. Po drugie: prowadzeni piłkarze wnieśli dużo do zespołu. Choćby Kamil Vacek, którego widziałem wcześniej. Znałem jego możliwości. Zdawałem sobie sprawę, że to jeden z tych graczy, którzy mogą podnieść poziom.

To zawsze problem: wkomponowanie nowych ludzi. Zwłaszcza , kiedy mowa o czterech graczach z pierwszej jedenastki.
 - Powiem szczerze: przed startem rozgrywek wyglądało to fatalnie. Przegraliśmy pięć meczów z rzędu. Nie układało nam się. Wygraliśmy dopiero ostatni sparing - 1:0 z Opavą. Mimo zwycięstwa, byłem bardzo niezadowolony. Uznaliśmy, że potrzeba czasu na zgranie. Czy przewidywaliśmy tak dobry start? Nie. Nawet pokonanie Termaliki Bruk-Bet Niecieca 1:0 nie wyglądało w naszym wykonaniu zbyt dobrze. Nadal dostrzegaliśmy mankamenty.

Typowy mecz na przełamanie?
- Tak. Dla wielu chłopców było to pierwsze spotkanie w Ekstraklasie. Nie wiedzieliśmy, czego od nich oczekiwać. Zwycięstwo było ważne, podbudowało ich, choć zaraz potem przegraliśmy z Ruchem Chorzów. To była wina taktyki. Za bardzo się cofnęliśmy. Czekaliśmy na nich. Za najistotniejszy mecz uważam pokonanie Górnika Zabrze 3:2. Ono dodało nam dużo pewności siebie. Wtedy zobaczyliśmy, że jesteśmy mocni.

Ale charakter pokazaliście, pokonując Legię Warszawa w ostatniej chwili.
- Wyszliśmy bez presji. Powiedzieliśmy sobie, że możemy zrobić dobry wynik, ale jeśli przegramy – nic się nie stanie. Nadal za ważniejsze uważam zwycięstwo nad Górnikiem. Zrobiliśmy to dla kibiców. Mecz był też cięższy.

Wróćmy do początku: potrzebowaliście aż tylu zmian?
- Nie, ale wielu zawodnikom kończyły się kontrakty. Nie byliśmy w stanie zatrzymać Kamila Wilczka. Wiedzieliśmy, że i tak odejdzie. Natomiast bardzo długo negocjowaliśmy z Konstantinem Wasiliewem, zaproponowaliśmy mu świetne warunki. Liczyliśmy na jego pozostanie. Niestety, wybrał Jagiellonię Białystok.

Wasz bilans wciąż imponuje. Ale może też namieszać w głowie nowym, mniej doświadczonym graczom.
- Nie, ponieważ nie patrzymy ciągle na tabelę. Naszym celem nie jest bycie liderem. Przygotowujemy się osobno do każdego spotkania – teraz chcemy ugrać jak najwięcej z Pogonią w Szczecinie. Za cel ogólny postawiono nam pierwszą ósemkę.

A przyzwyczailiście się do bycia w czubie?
- Musiałby pan zapytać chłopców. Nie jesteśmy zespołem na tę pozycję. Będziemy zadowoleni, jeśli zrealizujemy plan.

Na lidera wszyscy spinają się mocniej.
- Mówiłem o tym w szatni. Chłopcy muszą sobie poradzić z determinacją innych. Wiadomo, że doświadczonym graczom byłoby łatwiej, a my mamy młody zespół.

Problemem Piasta może być liczba obcokrajowców. Niemal cały czas dominują w pierwszym składzie. Zdarza się, że na boisko - jak podczas meczu z Górnikiem Łęczna - wychodzi ich aż siedmiu.
- Ale nie mamy przy tym kłopotów językowych. Drużyna dobrze się porozumiewa. Czeski i polski są podobne. Większe obawy budzi szerokość kadry. Na razie zawodnicy łapią tylko lekkie kontuzje, ale kiedy zaczną się poważne urazy i wykluczenia za kartki – możemy mieć problemy.

Chciałby pan zawodników na konkretne pozycje?
- Nie. W tej chwili jestem zadowolony z pierwszej jedenastki, ale w razie sporych ubytków będziemy potrzebowali transferów. Kwestia poszerzenia.

W przerwie reprezentacyjnej dał wycisk zawodnikom.
- Musieliśmy popracować nad kondycją. Ale część też odpoczywała. Chcieliśmy, żeby wszyscy byli zdrowi na Pogoń.

Mówił pan, że trzeba popracować nad taktyką.
- Poprawialiśmy trochę. Z Górnikiem Łęczna wygraliśmy 3:0, ale było sporo błędów. Pokazywałem im na wideo wszystko. Na przykład stoperzy momentami wychodzili zbyt wysoko. Zdaję sobie sprawę, że lepszy rywal mógłby to wykorzystać. Tak jak mówiłem: mam młody zespół i takie rzeczy mogą się jeszcze zdarzać.

Piast czymś nas jeszcze zaskoczy?
- Nie do końca o to chodzi. Dobieramy taktykę pod przeciwnika. Pogoń gra bardzo agresywnie i dynamicznie. Trzeba umieć poradzić sobie z takimi elementami.

Ma trener konkretną filozofię prowadzenia drużyny?
- Zawodnicy muszą wykonywać założenia. Dyscyplina przede wszystkim. Chciałbym doskakiwać wysoko do przeciwnika. Do tego potrzebna jest też szybkość. Z czasem będziemy coraz mocniejsi.

Rozmawiał Mateusz Karoń

Źródło artykułu: