GKS Katowice - Sandecja Nowy Sącz: Katowiczanie upokorzeni

W meczu 8. kolejki I ligi GKS Katowice przegrał na własnym stadionie z Sandecją Nowy Sącz 2:4. Dla Ślązaków to trzecia domowa porażka w tym sezonie.

Po siedmiu kolejkach obie drużyny sąsiadowały ze sobą w ligowej tabeli, a na swoich kontach miały po 9 punktów. To zwiastowało, że w piątek w Katowicach nie zabraknie emocji. W dodatku obie drużyny prezentują otwarty styl gry i stwarzają dużo sytuacji bramkowych, choć w obecnych rozgrywkach skuteczniejsi pod tym względem byli goście, którzy zdobyli 12 goli, ale tyle samo stracili.

Spotkanie w Katowicach pechowo rozpoczęło się dla gospodarzy. Już w 2. minucie płasko w pole karne zagrał Kamil Słaby, a Povilas Leimonas interweniował na tyle niefortunnie, że skierował piłkę do własnej bramki i nowosądeczanie objęli prowadzenie. W kolejnych minutach GKS Katowice dominował, ale Ślązacy nie potrafili sforsować dobrze prezentujących się defensorów rywali.

GieKSa swego dopięła w 38. minucie. Wówczas z prawego skrzydła dośrodkował Alan Czerwiński, a Adrian Frańczak uderzył piłkę głową i nie dał najmniejszych szans Markowi Koziołowi, który kilka minut wcześniej uchronił swój zespół przed stratą bramki po strzale Daniela Ciechańskiego. W szeregach GKS-u Katowice aż nadto widoczny był brak Grzegorza Goncerza. Najlepszy strzelec i kapitan śląskiego zespołu musiał pauzować za czerwoną kartką, jaką ukarany został w poprzednim pojedynku.

Na początku drugiej połowy żadna z drużyn nie była w stanie wywalczyć przewagi, choć blisko zdobycia gola byli goście, lecz na spalonym złapany został Maciej Małkowski i bramka nie mogła zostać uznana. Sandecja poszła za ciosem i w 61. minucie zdobyła drugą bramkę. Arkadiusz Aleksander wykorzystał błąd defensywy, znalazł się w sytuacji sam na sam i bez problemów pokonał Rafała Dobrolińskiego.

Stracona bramka podziałała mobilizująco na katowiczan, którzy atakowali coraz śmielej i częściej stwarzali zagrożenie pod bramką przeciwnika. W 65. minucie na boisku pojawił się Paweł Szołtys i już chwilę później miał szansę, by zdobyć bramkę. Młody zawodnik GKS-u golkipera rywali pokonał w 72. minucie, kiedy to po podaniu Frańczaka pokonał Kozioła. Radość katowiczan trwała krótko, gdyż zaledwie 4 minuty później gola zdobył Bartosz Sobotka, a duży błąd w tej sytuacji popełnił Dobroliński, który przepuścił piłkę między rękoma.

O ile poprzedni stracony gol wzbudził w graczach GieKSy dodatkowe pokłady energii, o tyle trzecia bramka dla Sandecji podcięła katowiczanom skrzydła. W dodatku w 83. minucie Tomasz Wajda dostrzegł faul w polu karnym i podyktował jedenastkę, którą na czwartą bramkę dla Sandecji zamienił Josef Ctvrtnicek, który dokonał dzieła upokorzenia GieKSy. To już trzecia domowa porażka katowiczan w tym sezonie.

GKS Katowice - Sandecja Nowy Sącz 2:4 (1:1)
0:1 - Povilas Leimonas (sam.) 2'
1:1 - Adrian Frańczak 38'
1:2 - Arkadiusz Aleksander 61'
2:2 - Paweł Szołtys 72'
2:3 - Bartosz Sobotka 76'
2:4 - Josef Ctvrtnicek (k) 83'

Składy:

GKS Katowice: Rafał Dobroliński - Rafał Pietrzak, Alan Czerwiński, Maciej Bębenek (72' Krzysztof Wołkowicz), Łukasz Pielorz - Filip Burkhardt, Mateusz Kamiński, Povilas Leimonas, Adrian Frańczak, Wojciech Trochim (83' Aleksander Januszkiewicz) - Daniel Ciechański (65' Paweł Szołtys).

Sandecja Nowy Sącz: Marek Kozioł - Kamil Słaby, Przemysław Szarek, Dawid Szufryn, Mateusz Bartków (62' Adrian Danek) - Grzegorz Baran, Bartłomiej Kasprzak, Matej Nather (46' Josef Ctvrtnicek), Maciej Małkowski, Bartosz Sobotka - Arkadiusz Aleksander.

Żółte kartki: Daniel Ciechański, Adrian Frańczak, Rafał Pietrzak (GKS Katowice) oraz Kamil Słaby, Dawid Szufryn, Mateusz Bartków (Sandecja Nowy Sącz).

Sędzia: Tomasz Wajda (Żywiec).

Widzów: 1 650.

Komentarze (2)
avatar
Borysek ROW
11.09.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
I gdzie teraz ''GieKSa'', która miała walczyć o awans? :D