Śląsk wypunktował Jagiellonię! Solenizant strzelcem gola

Śląsk pokonał 3:1 (0:0) Jagiellonię. Mecz we Wrocławiu obserwowało zaledwie 7419 widzów. Piłkarze z Białegostoku mogą sobie pluć sobie w brodę, bo w pierwszej połowie byli zdecydowanie lepsi od WKS-u.

Co w sobotę przeszkodziło kibicom Śląska w tym, aby pojawić się na stadionie? Wysokie ceny biletów? Nic z tego. Może pogoda i godzina rozgrywania spotkania? Ależ skąd. Atrakcyjność przeciwnika? Jagiellonia to czołowy zespół Ekstraklasy. Wakacje? Mamy już środek września. Stadion Wrocław po raz kolejny aż raził pustymi krzesełkami. Na trybunach zasiadło zaledwie 7419 widzów. W stolicy Dolnego Śląska mają ogromny problem z tym, jak zapełnić 40 tysięcy obiekt.

Michał Probierz i Tadeusz Pawłowski zaskoczyli podając wyjściowe składy na tę potyczkę. Ten pierwszy zdecydował się postawić od pierwszej minuty na Łukasza Sekulskiego i Fiodora Cernycha, sadzając na ławce rezerwowych Piotra Grzelczaka. Pawłowski natomiast w obwodzie postawił sobie wychowanka WKS-u, Kamila Bilińskiego. Sprzedanego do 1.FC Kaiserslautern Roberta Picha zastąpił Jacek Kiełb .

Łukasz Sekulski za zaufanie od Michała Probierza powinien się odwdzięczyć w 14. minucie. Cernych zagrał do napastnika Jagiellonii, który mając niemal pustą bramkę uderzył tak, że Mariusz Pawełek zdołał odbić piłkę na korner. To powinien być gol! Sekulski to w ogóle ciekawy przypadek. Udanie zadebiutował w Ekstraklasie, premierową bramkę w najwyższej klasie rozgrywkowej zdobywając już w swoim pierwszym występie w elicie. Jagiellonia Białystok wyciągnęła 24-latka z II-ligowej Stali Stalowa Wola, dla której ten w minionym sezonie zdobył aż 30 goli w 33 występach, trafiając do siatki rywali co 96 rozegranych minut.

Jagiellonia przez pierwszą część spotkania miała sporą przewagę, której jednak nie wykorzystała. I to zemściło się na niej po przerwie.

W drugiej połowie wrocławianie śmielej ruszyli do ataku, czego efektem była bramka zdobyta przez Piotra Celebana w 58. minucie. Stoper WKS-u wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego Petera Grajciara. Dosłownie sekundy później Drągowski... podał piłkę Grajciarowi, a ten zamiast do siatki, mając sporo miejsca i czasu, trafił w golkipera Jagiellonii!

Zawodzący w poprzednich meczach Śląsk wyraźnie się rozkręcił i 63. minucie wyszedł na prowadzenie 2:0. Nie była to jednak bramka autorstwa zawodnika gospodarzy, lecz samobójcze trafienie Piotra Tomasika. Palce maczał w niej nie kto inny, jak Grajciar. To ten zawodnik zadecydował o losach tego spotkania, które ostatecznie zakończyło się wynikiem 3:1 dla WKS-u. Na kontaktowego gola zdobytego przez gości w 83. minucie wrocławianie odpowiedzieli najlepiej jak tylko można. Tuż przed końcem regulaminowego czasu gry bramkę strzelił bowiem Tom Hateley, który w sobotę obchodzi 25. urodziny. Na dodatek, było to jego pierwsze trafienie na polskich boiskach.

Śląsk Wrocław - Jagiellonia Białystok 3:1 (0:0)
1:0 - Piotr Celeban 58'
2:0 - Piotr Tomasik (sam.) 63'
2:1 - Piotr Grzelczak 83'
3:0 - Tom Hateley 87'

Składy:

Śląsk Wrocław: Mariusz Pawełek - Kamil Dankowski (46' Krzysztof Ostrowski), Piotr Celeban, Adam Kokoszka, Mariusz Pawelec, Tomasz Hołota, Krzysztof Danielewicz, Flavio Paixao, Marcel Gecov (79' Tom Hateley), Peter Grajciar, Jacek Kiełb (85' Kamil Biliński).

Jagiellonia Białystok: Bartłomiej Drągowski - Filip Modelski, Igors Tarasovs, Sebastian Madera, Piotr Tomasik, Rafał Grzyb, Jacek Góralski, Alvarinho (56' Karol Mackiewicz), Konstantin Vassiljev (70' Taras Romanczuk), Fiodor Cernych, Łukasz Sekulski (56' Piotr Grzelczak).

Żółte kartki: Marcel Gecov, Adam Kokoszka, Piotr Celeban (Śląsk) oraz Piotr Tomasik (Jagiellonia).

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).

Widzów: 7419

Artur Długosz z Wrocławia

[event_poll=52785]

Źródło artykułu: