Na Carrow Road zmierzyły się zespoły, które jeszcze w poprzednim sezonie rywalizowały w The Championship. Bournemouth liczyło, że nie da się zaskoczyć Norwich City, ale już po pierwszej połowie Kanarki prowadziły 1:0. W 35. minucie po akcji z prawej strony boiska Artur Boruc postanowił wyjść z własnej bramki, ale wówczas podanie na piątym metrze otrzymał Cameron Jerome. Defensorzy gości nie zdołali zatrzymać jego uderzenia i do przerwy lepsi byli gospodarze.
Po zmianie stron nadal dominowali piłkarze Norwich City i Boruc musiał w 52. minucie po raz drugi sięgnąć do własnej siatki. Wes Hoolahan płaskim strzałem nie dał szans polskiemu golkiperowi. Tymczasem kwadrans później Kanarki wyprowadziły kontrę, po której Matthew Jarvis na zamach minął obrońcę, a następnie technicznym strzałem pokonał Boruca.
Bournemouth było stać na honorowego gola, gdy szybko rozegrany rzut rożny zaskoczył gospodarzy. Norwich City ostatecznie wygrało 3:1.
Czystego konta nie udało się zachować Łukaszowi Fabiańskiemu. Swansea City pojechała na stadion beniaminka Watford i nie zdołała choćby zremisować. Polski bramkarz został pokonany przez debiutanta w barwach Szerszeni Odiona Ighalo. Nie miał szans na skuteczną interwencję po strzale z sześciu metrów.
Pewne trzy punkty na swoim koncie zapisał Arsenal. Arsene Wenger ponownie na szpicy ustawił nie Oliviera Girouda, a Theo Walcott i jak się okazało - był to dobry wybór, ponieważ reprezentant Anglii w 31. minucie umieścił piłkę w bramce Stoke City. Wykorzystał swoją szybkość i uderzeniem między nogami golkipera uradował Emirates Stadium. Na drugie gola trzeba było czekać na sam koniec meczu, gdy rezerwowy Giroud strzałem głową postawił kropkę nad "i". Arsenal wygrał 2:0, ale miał przynajmniej kilka sytuacji, po których powinien zdobyć bramkę.
Na Selhurst Park sporo szczęścia miał Manchester City. Długo męczył się z Crystal Palace nie mogąc przełamać defensywę rywali. Wydawało się, że Orły tego dnia zdobędą punkt - tym bardziej, że jeszcze w pierwszej połowie kontuzji doznał snajper The Citizens Sergio Aguero. Argentyńczyk w brzydki sposób został sfaulowany przez Scotta Danna i przedwcześnie musiał opuścić boisko. Zastąpił go debiutant Kevin De Bruyne, za którego Manchester City zapłacił ponad 50 milionów funtów. Tymczasem nie Belg, a 18-letni Nigeryjczyk Kelechi Iheanacho został bohaterem gości. To on w 90. minucie dopadł do bezpańskiej piłki i z sześciu metrów skierował ją do siatki rywali. To był jedyny gol tego popołudnia na Selhurst Park. Man City wygrał piąty mecz w tym sezonie i ponownie nie stracił bramki.
Wyniki 5. kolejki Premier League:
Arsenal Londyn - Stoke City 2:0 (1:0)
1:0 - Theo Walcott 31'
2:0 - Olivier Giroud 85'
Crystal Palace - Manchester City 0:1 (0:0)
0:1 - Kelechi Iheanacho 90'
Norwich City - AFC Bournemouth 3:1 (1:0)
1:0 - Cameron Jerome 35'
2:0 - Wesley Hoolahan 52'
3:0 - Matthew Jarvis 67'
3:1 - Steve Cook 81'
Watford FC - Swansea City 1:0 (0:0)
1:0 - Odion Ighalo 60'
Czerwona kartka: Valon Behrami /65'/ (Watford).
West Bromwich Albion - Southampton 0:0
W czym człowiek jest lepszy od Milnera i Lopesa? No w czym? Bo kosztował 15 milionów funtów?