Wydawało się, że po słabszych występach Sebastiana Przyrowskiego, a później Grzegorza Kasprzika w Wielkich Derbach Śląska w bramce Górnika Zabrze stanie niedawno pozyskany Radosław Janukiewicz.
[tag=5382]
Leszek Ojrzyński[/tag] zdecydował się dać jednak kolejną szansę Kasprzikowi, który był jednym z mocniejszych punktów w swoim zespole. Golkiper na trzy minuty przed przerwą nie był w stanie zatrzymać uderzenia Pawła Oleksego. - Miałem piłkę na rękach, ale strzał był z bliska - denerwował się bramkarz.
Kibice Ruchu są świadomi faktu, że Kasprzik jest zagorzałym fanem Górnika, z uwagą śledzili jego zachowania. A ten skrzętnie to wykorzystał. Golkiper w bramce miał zawieszony łączony szalik Górnika Zabrze i Wisłoki Dębica (kibice obu klubów przyjaźnią się), a po zejściu na przerwę i koniec meczu klękał przy linii bocznej i przed trybuną główną czynił znak krzyża, a następnie całował barwy Górnika.
Takie zachowanie oczywiście nie podobało się kibicom Ruchu. Kasprzikowi w pewnym momencie uwagę zwrócił delegat PZPN i bramkarz udał się do szatni. - Co z tego, że byłem jednym z najlepszych w swoim zespole. Mógłbym być najsłabszym, ale mecz mieliśmy wygrać - powiedział zaraz po meczu bramkarz. - W rewanżu na nowym stadionie zgotujemy Ruchowi piekło - dodał na koniec golkiper ostatniego zespołu w tabeli.