Początkowo to Biała Gwiazda nadawała ton grze i odważniej atakowała. Gospodarze nie dali jednak się stłamsić i objęli prowadzenie po błędzie przeciwnika. Stoickim spokojem wykazał się Grzegorz Bonin, który zdobył swoją drugą bramkę w sezonie. - Trzeba cieszyć się z trzech punktów, bo w ostatnich trzech kolejkach nam nie szło. Nasza gra może nie była taka zła, ale traciliśmy łatwo bramki i nie było punktów - ocenia Jurij Szatałow.
Łęczyński zespół nie tylko nie spoczął na laurach, lecz miał też kolejne okazje do podwyższenia na 2:0. Górnicy mieli rozregulowane celowniki, a po przerwie to Wisła Kraków przejęła inicjatywę, ale jej huraganowe ataki zdołała zatrzymać defensywa Górnika Łęczna. - Wisła miała dosyć dużą przewagę w drugiej połowie. Szkoda, że w pierwszej połowie Grzesiek Bonin nie wykorzystał sytuacji sam na sam - zauważa szkoleniowiec gospodarzy.
Końcówka poniedziałkowego meczu mogła przyprawić łęczyńskich kibiców o palpitacje serca. Ich ulubieńcy rozpaczliwie bronili nikłego prowadzenia. Choć w drugiej połowie nie zachwycili stylem, to po raz pierwszy pokonali Białą Gwiazdę w lidze. - Atmosfera w zespole jest dobra pomimo ostatnich porażek. Po takiej wygranej z Wisłą na pewno morale pójdą do góry. Pomalutku rozkręcimy się z tą ekipą - przyznaje Szatałow.
Między słupkami dobrze radził sobie Silvio Rodić, który niedawno wskoczył do składu. Chorwat po raz drugi obronił rzut karny. Czy zatem doświadczony Sergiusz Prusak na dłużej musi pogodzić się z rolą rezerwowego? - Mam dwóch dobrych bramkarzy i rywalizują - enigmatycznie kończy trener Górnika.