Dogrywka z Andrzejem Grajewskim: O tym, co piszczy w Kielcach

W czwartek powinno rozstrzygnąć się, czy Andrzej Grajewski zdecyduje się na zakup akcji Korony. Rada miasta Kielce wyraziła na to zgodę już w ubiegłym tygodniu, inwestor zamierza jednak poprzedzić transakcję audytem.

Nie tyle obawia się zakupu kota w worku, bądź wypadania trupów z szafy, ile chce zyskać pełną wiedzę na temat rzeczywistych zobowiązań finansowych podjętych przez sportową spółkę na trwający sezon.

Od czego chce pan zacząć?

- Na dzień dobry mam zamiar przeprowadzić wewnętrzny audyt. Pozostaję w bardzo dobrych relacjach z władzami miasta, które są właścicielem Korony, ale chciałbym mieć dokładne rozeznanie w tym, w jakim stanie jest sportowa spółka akcyjna w Kielcach, jakie obciążenia ciążą na klubie i do czego obecne władze klubu zobowiązały się do końca tego roku i do końca sezonu. A przede wszystkim, gdzie znajdują się wskazane w budżecie źródła finansowania wydatków. Chcę zaangażować się w poważny projekt, więc taka gruntowna wiedza zwyczajnie mi się należy. A do tej pory jej nie uzyskałem, odnosiłem nawet wrażenie, że mam blokowany dostęp. Teraz przyszedł czas wyłożyć kawę na ławę. Nie szukam sensacji tylko chcę wiedzieć, co w trawie piszczy. A jeśli coś piszczy – to dlaczego.

(…)
Przeprowadzi się pan do Kielc?

- Naturalnie. Inaczej nie wyobrażam sobie zarządzania klubem, który trzeba wyciągać z długów. Rewolucja dotknie tylko sfery zarządzania klubem, czy również pierwszego zespołu? Rewolucje są zbyt bolesne dla żywych organizmów, wolę mówić o reorganizacji. Zawsze największym kapitałem klubu są zawodnicy, więc najważniejsze musi być szkolenie. Trzeba tak wszystko poukładać, żeby Korona zapewniała dopływ nowych kadr do pierwszego zespołu. Takich, które będą gwarantowały odpowiednią jakość. Oczywiście w tym sezonie drużyna musi utrzymać się w lidze, bo trudno wymagać czegoś innego przy obecnym składzie personalnym. Wielu zawodnikom pokończą się kontrakty po obecnym sezonie, a wtedy na pewno dojdzie do korekt w składzie. Każdy ma jednak jeszcze sporo czasu, aby udowodnić, że jest w stanie podnosić poziom. Jeśli bowiem przejmę klub, to od przyszłego sezonu pojedziemy pełnym kurzem. Ambicją każdego właściciela jest walka o jak najwyższe cele, więc Korona także zechce rzucić wyzwanie krajowym potentatom.

(…)

Kiedyś w Widzewie na dzień dobry sięgnął pan po Franciszka Smudę...

... i teraz też konsultowałem taką możliwość. Tyle że słyszałem, że Franek już nie słyszy i nie widzi, ale nie będę tego sprawdzał. A mówiąc zupełnie poważnie – szybciej Wisła popłynie do Baraniej Góry niż nasze zawodowe drogi jeszcze kiedykolwiek się zejdą.
Rozmawiał Adam Godlewski

Czytaj więcej w "Piłce Nożnej"

"Piłka Nożna" poleca:

Dogrywka z Bartoszem Kapustką: A w nagrodę kapusta od kierownika -->

Frontem do klienta. Działania marketingowe w klubach ekstraklasy -->

Komentarze (0)