Imigranci zmienili światowy futbol

Zwolennicy przyjmowania uchodźców, na pytanie o pozytywne tego strony, odpowiedzą: ”Zlatan Ibrahimović”. Pochodzący z Bośni Szwed to tylko przykład najnowszy. Migracje ludności w ostatnich trzech dekadach wywróciły do góry nogami obraz futbolu.

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski

W obliczu największego kryzysu humanitarnego od kilkudziesięciu lat, dziennik "New York Times" kilka dni temu w jednym z tekstów opisujących niechęć Polaków do zjawiska imigracji, przypomniał, że nasz kraj składa się w 98 procentach z ludzi białych i w 94 procentach z katolików. Bogate zachodnie kraje, których PKB jest magnesem dla uchodźców, od lat mierzą się ze zjawiskiem imigracji zarobkowej i politycznej. Pomijając wszelkie kontrowersje związane z napływem uchodźców, można zaryzykować tezę, że piłka nożna, jako szansa dla młodych ludzi z najniższych warstw społecznych, stała się dziś największym beneficjentem tego zjawiska.

Cytowany w książce "Soccernomics", Nourdin Boukhari pochodzący z Maroka były piłkarz m.in. krakowskiej Wisły, opowiada: "Dorastałem w domu, gdzie była ósemka dzieci. Nie było szansy na kieszonkowe. Więcej czasu spędzałem na ulicy niż w domu. Zobacz na Robina Van Persie, Mounira El Hemdaoui czy Saida Boutahara (…). Graliśmy razem graliśmy na ulicach Rotterdamu. Nigdy nie zapominamy skąd pochodzimy i tego, że mieliśmy jedną rzecz - piłkę".

Dla niego piłka stała się paszportem do świata marzeń. Podobnie jak dla setek innych młodych ludzi. Tak jak w latach powojennych w Polsce piłkarze często wywodzili się ze skrajnej biedy, tak dziś klasą najniższą często są imigranci. Właśnie napływ uchodźców politycznych oraz imigrantów ekonomicznych całkowicie odmienił piłkarską mapę świata.


Belgijska przemiana

Pod koniec wyjazdowego meczu angielskiej Premier League z Manchesterem United Christian Benteke huknął z przewrotki. Belgijski napastnik strzelił jedną z najpiękniejszych bramek weekendu w Europie. Dziś słowo "belgijski" w odniesieniu do zawodnika pochodzącego z Zairu (obecnie Demokratyczna Republika Kongo) nie brzmi jakoś egzotycznie, a przecież jeszcze 15 lat temu jednymi z bardziej rozpoznawalnych belgijskich zawodników byli bracia Mpenza. To dlatego, że wyróżniali się kolorem skóry. Mbo urodził się w Zairze, jego brat Emile już w Belgii.

Gdy bracia Mpenza byli idolami belgijskich fanów, ich rodak, mały Christian, mieszkał już w Belgii. Wkrótce po tym jak się urodził, jego ojciec, Jean Pierre, zabrał rodzinę i przeniósł się do Liege, do rodziny. Uciekał przed reżimem Mobutu Sese Seko.

Rodzina Benteke wybrała logiczny kierunek. Kongo niegdyś było belgijską kolonią, całkowicie odizolowaną od świata i brutalnie zarządzaną. Dziś Benteke jest jednym z dwóch reprezentantów Belgii mających kongijskie korzenie. Drugi to Romelu Lukaku  syn Rogera, "uchodźcy piłkarskiego", zawodnika m.in. Mechelen i Beerschot.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×