Pierwsza połowa stała na niskim poziomie. Brakowało sytuacji strzeleckich, a gdy już ktoś był bliższy zdobycia bramki, to był to zespół Belenenses Lizbona. - Dzisiejszy mecz nie był łatwy. Od samego początku było widać to, czego się spodziewaliśmy, czyli że drużyna Belenenses będzie chciała szybko zdobyć bramkę. Ruszyli na nas agresywnie i pressingiem, ale na szczęście nie byli zbyt wyraźni w atakach. Poradziliśmy sobie z nimi i z czasem zaczęliśmy przejmować inicjatywę - mówi Maciej Skorża.
Rzeczywiście z czasem lechici sprawiali lepsze wrażenie, choć momentami w obronie mieli sporo szczęścia, gdyż ratowała ich poprzeczka oraz słupek. Sami również mogli pokusić się o strzelenie gola, ale dobrze spisywał się bramkarz Portugalczyków. - Kiedy zaczęliśmy śmielej atakować, nie potrafiliśmy stworzyć odpowiedniej liczby ilości sytuacji podbramkowych. Byliśmy mało kreatywni, nasze akcje były czytelne i rywal sobie z nimi radził. Mieliśmy grać dużo piłek w pole karne i za plecy obrońców. Z tego powodu zagrali Kownacki i Thomalla. Szczelny blok defensywny Belenenses nie pozwolił jednak na zbyt dużą ilość takich zagrań - kontynuuje trener mistrzów Polski.
Skorża dał szansę gry od początku kilku zawodnikom rezerwowym i dopiero wejście na boisko tych podstawowych rozruszało grę Lecha Poznań. - W drugiej połowie po dokonaniu kilku zmian mieliśmy więcej do powiedzenia pod bramką rywala, ale dobra gra bramkarza nie pozwoliła nam na zdobycie choćby jednej bramki. Mieliśmy też szczęście przy sytuacji Belenenses, gdy uratował nas słupek. Druga połowa była bardziej otwarta od pierwszej. Zawodnikom nie można odmówić ambicji, bo do końca walczyli o zwycięską bramkę. Mecz zakończył się remisem, dopisaliśmy jeden punkt, ale liczę, że w kolejnych spotkaniach będziemy grali o zwycięstwo - kończy szkoleniowiec poznańskiej drużyny.