Łukasz Trałka: Wynik nie cieszy, ale coś wreszcie ruszyło

Lech nie zachwycił w meczu z Belenenses, a Łukasz Trałka ma dodatkowe powody do zmartwień, bo zszedł z boiska z kontuzją. Mimo to starał się skupiać na pozytywach.

- Nie jesteśmy zadowoleni z remisu. Nastawialiśmy się na mocny start, a takim byłyby tylko trzy punkty. Z drugiej strony trzeba też przyznać, że coś w naszej grze ruszyło. Było widać pozytywną agresję, atakowaliśmy nieco wyżej. Nie ustrzegliśmy się też błędów, bo rywale mieli dwie bardzo dobre sytuacje, ale mimo wszystko staram się wyciągnąć z tego spotkania kilka plusów - powiedział Łukasz Trałka.

Kapitan Kolejorza opuścił boisko już w przerwie po tym jak doznał urazu w jednym ze starć przy linii końcowej. - Mam problemy ze stawem skokowym, jednak coś więcej będzie można powiedzieć dopiero po badaniu USG - wyjaśnił.

W drugim meczu FC Basel pokonało na wyjeździe Fiorentinę. Czy to oznacza, że Szwajcarzy wyrastają na głównych faworytów grupy I? - Szczerze mówiąc w ogóle się nad tym nie zastanawiam. Nie zaprzątam sobie na razie głowy sytuacją w grupie. Myślę raczej o tym co zrobić, byśmy wygrali w niedzielę z Jagiellonią Białystok - zaznaczył Trałka.

Starcie Lecha z Belenenses oglądało niespełna 8 tys. widzów. Taka frekwencja na meczu fazy grupowej Ligi Europy nikogo nie może cieszyć. Czy lechici nie są zawiedzeni, że brakuje im wsparcia kibiców właśnie wtedy, kiedy jest ono najbardziej potrzebne? - Sami do tego doprowadziliśmy i musimy to przełknąć. Fani pokazują swoją frustrację, a na ich powrót możemy zapracować tylko zwycięstwami - zakończył Trałka.

Komentarze (0)