Po przegranej 0:1 z duńskim FC Midtjylland zawodników warszawskiej Legii czekała kolejna "niespodzianka" - przymusowa noc w Danii.
Kilka minut po tym jak legioniści wsiedli do samolotu, pilot Boeinga 737 ogłosił, że w samolocie zepsuł się jeden z trzech zbiorników hydraulicznych.
- Moglibyśmy polecieć z dwoma, ale przepisy są bardzo restrykcyjne - poinformował pilot pasażerów.
Około północy powiadomił pasażerów, że z Polski przyleci nowy samolot.
- To będzie trwało krócej niż naprawa -stwierdził.
Okazało się jednak, że sprowadzenie samolotu nie jest takie proste i ma być on gotowy dopiero na rano. Zawodnicy około 1.30 mieli opuścić lotnisko i udać się do hotelu. Wylot z duńskiego Karup planowany jest na godzinę 11.
Marek Wawrzynowski z Karup