- Nie będziemy szukać następcy Mili, mamy go. Zobaczycie za miesiąc, jak będzie grał Peter Grajciar - mówił w styczniu 2015 roku Tadeusz Pawłowski przedstawiając swojego nowego piłkarza, Petera Grajciara.
Ten w przeszłości występował w FC Nitra, Slavii Praga, Konyasporze, Sparcie Praga i Dinamo Tbilisi. Ze Slavią zdobył mistrzostwo Czech, a z Dinamo mistrzostwo oraz Puchar Gruzji. Na koncie ma także trzy mecze w reprezentacji Słowacji, w których zdobył jedną bramkę. Nim trafił do WKS-u, pół roku bronił barw czeskiego Graffin Vlasim, w którym odbudowywał formę po ciężkiej kontuzji, jakiej nabawił się w Gruzji.
We Wrocławiu od razu został rzucony na głęboką wodę. Szybko stało się jasne, że to on ma być głównym kreatorem ofensywnej gry. I skończyły się porównania do Mili. - On ma grać nie jak Mila, ale jak Peter Grajciar - irytował się Pawłowski. - Ściągaliśmy Grajciara, bo pasuje do naszej filozofii gry. Jest to chłopak dobry technicznie, obunożny, grający z polotem - dodawał.
Przez pierwsze pół roku Grajciar wystąpił w zielono-biało-czerwonych barwach 17 razy. Słowak na boisku prezentował się przez 1014 minut, w czasie których zdołał zdobyć dwa gole i zanotować dwie asysty. Dwukrotnie został również ukarany żółtymi kartkami. Rozegrał też wystarczającą liczbę minut i zgodnie z zapisany umowy, jego kontrakt został przedłużony. Słowak piłkarzem WKS-u będzie przynajmniej do czerwca 2016 roku. W jego nowej umowie pojawił się również zapis z możliwością przedłużenia jej o kolejnych 12 miesięcy.
W tym sezonie Grajciar rozegrał już dziesięć spotkań, w których strzelił jednego gola i popisał się czterema asystami. Na boisku spędził 666 minut. Byłoby ich więcej, ale pomocnik zielono-biało-czerwonych zmagał się z kontuzją. - Już wszystko jest w porządku - wyjaśnia sam zawodnik.
W ostatnim spotkaniu z Jagiellonią Białystok Tadeusz Pawłowski wystawił go jednak w innej roli, niż we wcześniejszych spotkaniach. Grajciar zagrał bowiem jako skrzydłowy, a nie środkowy pomocnik. Efekt? Dwie asysty. - Ostatnio tak grałem w Turcji. Miałem więc już nawyki z tej pozycji, nie było mi się trudno przestawić. Czekam teraz na bramkę - cieszył się piłkarz.
- Był to bardzo trudny mecz, bo Jagiellonia ma dużą jakość. Pokazali to w wielu spotkaniach w poprzednich kolejkach. Tak samo było i w pierwszej połowie, kiedy naprawdę grali bardzo dobrze. Nas uratował Mariusz Pawełek. Po przerwie zaczęliśmy grać ofensywie. Trzeba być zadowolonym, bo potrzebowaliśmy tych punktów w tabeli - dodawał.
Teraz przed wrocławianami wyjazdowe spotkanie w Zabrzu z Górnikiem. Jest niemal pewne, że Grajciar wyjdzie w nim w podstawowym składzie. - Uważam, że on z meczu na mecz coraz bardziej wkomponowuje się w drużynę. Jest piłkarzem, który ma respekt u innych dzięki swojej dobrej grze. Bardzo się z tego cieszę. Liczę na jego doświadczenie, charakter i umiejętności. Jeżeli jest zdrowy, to na pewno możemy się spodziewać dobrego meczu. Cieszę, że może zagrać na kilku pozycjach. Jestem zadowolony, że mam takiego zawodnika - chwalił go Pawłowski.
Co na to sam piłkarz? - Na prawej stronie czuję się bardzo fajnie. Jest dużo rzeczy, które można poprawić, ale widzę, że na treningach pracujemy tak, że to kwestia czasu, jak będziemy robić postępy. To czy zagram zależy tylko od sztabu szkoleniowego, ja na codziennych zajęciach pokazuję, że chcę występować w pierwszym składzie, żeby Śląsk zdobywał dużo punktów - odpowiedział.
W Śląsku bardzo liczą na punkty z Górnikiem, które pomogą zespołowi zadomowić się w czołówce tabeli. Wszyscy jednak przestrzegają przed lekceważeniem rywala. - Znam słowackich zawodników z Górnika, jesteśmy dobrymi znajomymi. Każdy z nich daje swojemu zespołowi dużą jakość. Robert Jeż ma świetny przegląd na boisku, graliśmy razem przez ok. 1,5 miesiąca, ale dało się to zobaczyć. Trzeba na Słowaków w barwach Górnika uważać, ale i my mamy dobrych graczy i musimy to pokazać w piątek na murawie - podsumowuje Słowak ze Śląska Wrocław.