Wisła Płock poległa w Katowicach. "To nie miało prawa się zdarzyć"

Wisła Płock, która zajmowała pozycję wicelidera, niespodziewanie przegrała z najsłabszym beniaminkiem I ligi. Po spotkaniu trener ekipy z Płocka dał wyraz swojemu niezadowoleniu.

Olga Krzysztofik
Olga Krzysztofik

Zdecydowanym faworytem sobotniej konfrontacji przy Zgody była Wisła Płock, jednak mecz nie ułożył się po myśli gości. Już w 13. minucie rzut karny wykorzystał Łukasz Winiarczyk.

Choć do przerwy nie padła już żadna bramka, to jeden z graczy Wisły otrzymał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Wojciech Łuczak w środku pola zaliczył faul, a po gwizdku sędziego z całej siły cisnął piłką o ziemię. Właśnie za to zachowanie musiał opuścić boisko.

- Czerwona kartka dla Łuczaka? Nie miało prawa się takie coś wydarzyć. Okazuje się jednak, że to się zdarza nawet najbardziej doświadczonym zawodnikom. Musimy wyjaśnić to sobie w naszym gronie. On zdaje sobie sprawę, że zachował się nagannie - ocenił Marcin Kaczmarek.

Niemal całą drugą połowę Wisła musiała grać w osłabieniu, siły wyrównały się dopiero w 87. minucie, gdy za czerwoną kartkę boisko musiał opuścić Robert Menzel. Jednak w końcówce Nafciarze nie zdołali zmienić niekorzystnego rezultatu i Rozwój Katowice wygrał 2:1.

- Bardzo duży wpływ na wydarzenia na boisku miało to, że musieliśmy całą drugą połowę grać w dziesięciu przeciwko jedenastu zawodników z Katowic. Jestem przekonany, że wyglądałaby ta druga połowa zupełnie inaczej, gdybyśmy mieli równe szanse - podkreślił Kaczmarek.

W doliczonym czasie gry Wisła mogła wyszarpać remis, ale sędzia nie uznał bramki zdobytej przez Jakuba Bąka, odgwizdując mu pozycję spaloną. - Nie będę się wypowiadał na temat pracy sędziów, bo nie mamy na to żadnego wpływu. Raz zrobiłem to po meczu w Legnicy, ale nasze opinie w tym względzie i tak idą w próżnię. Gratuluję Rozwojowi punktów. Gramy dalej - powiedział trener Wisły.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×