Młody obrońca Cracovii wykorzystał niespodziewaną szansę

Dla Pawła Jaroszyńskiego występ w meczu 1/8 finału Pucharu Polski z GKS-em Katowice (3:1) był pierwszym w sezonie 2015/2016. Młody obrońca Cracovii wykorzystał niespodziewaną szansę, którą otrzymał w wyniku kontuzji absencji defensorów.

Maciej Kmita
Maciej Kmita

Cracovia przyjechała do Katowic bez kontuzjowanego Jakuba Wójcickiego i Sretena Sretenovicia, który otrzymał wolne w związku z narodzinami córki, a na rozgrzewce przed spotkaniem urazu kolana doznał Hubert Wołąkiewicz. To spowodowało, że trener Jacek Zieliński po raz pierwszy w sezonie postawił na Pawła Jaroszyńskiego.

- Hubert na siłę mógł zagrać, ale zdecydowaliśmy się na zrobienie zmiany. W jego miejsce wszedł "Jaro" i zagrał chyba najlepszy mecz za mojej kadencji - mówi trener Pasów.

- Po meczu trener gratulował nam awansu i powiedział mi parę ciepłych słów, ale podchodzę do tego na spokojnie. Poczekajmy do meczu z Ruchem, bo może się okazać, że Hubert wyzdrowieje i wróci do składu - mówi sam Jaroszyński.

21-latek zasłużył na pochwały, choć musiał rywalizować z bodaj najlepszym z pomocników GKS-u, Maciejem Bębenkiem. - Czuję, że zagrałem solidne spotkanie. Bębenek robi tak zwany "wiatrak" - gra obiema nogami i łamie akcje raz na lewą, a raz na prawą stronę. Miałem trochę problemów, ale myślę, że było w porządku - twierdzi obrońca Cracovii.

Występ w Katowicach był jego pierwszym w bieżącym sezonie w I drużynie, ale wcześniej grał regularnie w rezerwach: - Trener Zieliński ogląda każdy mecz w rezerwach, więc to pewnie miało wpływ na jego decyzję. Treningi treningami, ale trzeba mieć rytm meczowy. Czekając na swoją szansę, trzeba być gotowym 24 godziny na dobę.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×