Norweski klub mógł mieć Lewandowskiego, ale... pożałował na bilet lotniczy

Zdjęcie okładkowe artykułu:  / Robert Lewandowski
/ Robert Lewandowski
zdjęcie autora artykułu

Kiedy Robert Lewandowski grał w barwach Znicza Pruszków zagraniczne kluby ustawiały się do niego w kolejce. Wśród nich był również norweski Hoedd, który ostatecznie zrezygnował z piłkarza, ponieważ... nie było go stać na bilet lotniczy.

Robert Lewandowski pierwsze kroki stawiał w Varsovii Warszawa, a następnie przeniósł się do Delty Warszawa. Potem, w 2005 roku, trafił do rezerw Legii, która po jednym sezonie z niego zrezygnowała. Przy Łazienkowskiej nie doceniono potencjału młodego napastnika. W Zniczu Pruszków, do którego trafił w 2006 roku, Polak strzelił 38 goli i dwukrotnie był królem strzelców (III i II ligi). To właśnie wtedy zaczęły zauważać go zagraniczne kluby.

W rozmowie z "Verdens Gang" Lars-Petter Roennestad, asystent trenera, przyznał, że o możliwościach Lewandowskiego usłyszał od kolegi, który przez przypadek obejrzał jeden z meczów Znicza Pruszków.

- Chcieliśmy go ściągnąć. Klub mógł to zrobić, ale musiał zapłacić za jego bilet lotniczy. Bardzo namawialiśmy działaczy, ale nie wyszło. Po prostu nie dali się przekonać, że warto zainteresować się nikomu nieznanym zawodnikiem z polskiej trzeciej ligi - powiedział.

Rok po tym jak norweski klub nie skorzystał z szansy sprowadzenia Lewandowskiego, zawodnik przeszedł do Lecha Poznań, z którym zdobył Puchar Polski (2009 rok), Superpuchar Polski (2009), a także mistrzostwo Polski i tytuł króla strzelców Ekstraklasy (2010). Po sezonie 2009/10 został sprzedany Borussii Dortmund za 4,6 mln euro.4 stycznia 2014 podpisał pięcioletni kontrakt z Bayernem Monachium, w którym gra do dziś.

Źródło artykułu: