Zapomniany bohater z Dublina. Peszko czeka na formę z Bundesligi

Adam Nawałka siedział na trybunach stadionu Legii Warszawa i patrzył, jak bohater z Dublina Sławomir Peszko po prostu się męczy. Nim akurat Szkocji i Irlandii nie postraszy.

Brutalny faul pod koniec pierwszej połowy na Tomaszu Brzyskim - z tego zagrania skrzydłowy reprezentacji Polski będzie po czwartkowym meczu zapamiętany. A poza tym, mówiąc najbardziej delikatnie, nie zachwycił. Mówiąc brutalnie, takie występy dla reprezentanta Polski to wstyd.

Niestety, ale widać długie miesiące bez poważnej gry. Ławka rezerwowych w Kolonii zrobiła swoje, transfer do Lechii Gdańsk miał być lekiem na bezczynność. I Peszko powoli się leczy, niemiecki trener na niego stawia, ale kuracja dopiero się rozpoczęła. Dwa mecze w lidze z Koroną i Piastem, teraz pucharowe starcie z Legią. Każde do zapomnienia. Plusy? Skoro gra, to może być tylko lepiej. Skoro potrafił czasami błyszczeć w Bundeslidze, tym bardziej może to robić na polskich boiskach.

Marny popis Peszki oglądał na trybunach stadionu Legii selekcjoner Adam Nawałka. Zaraz trzeba wysyłać powołania na mecze ze Szkocją i Irlandią. Peszko nie jest dziś w formie, która teoretycznie pozwalałaby mu poważnie myśleć o reprezentacji. Tyle, że taki Sebastian Mila nie jest w niej gdzieś od roku, a powołania konsekwentnie dostaje. W meczu z Legią Warszawa po raz kolejny był tylko rezerwowym. Z jednej strony bohater ze Stadionu Narodowego (gol w meczu z Niemcami), z drugiej bohater z Dublina (gol w meczu z Irlandią). Obaj dziś tak naprawdę nie nadają się do kadry.

Nawałka na wyspy i tak ich pewnie zabierze. Wie swoje i na razie świetnie na tym wychodzi. Trener wyselekcjonował już swoją grupę i konsekwentnie jej się trzyma. Bo czy ktoś rozumie, co w reprezentacji nadal robi Thiago Rangel Cionek? Skoro Peszko dostał wezwanie do kadry na mecze z Niemcami i Gibraltarem nie grając w Kolonii, to raczej pojedzie na kolejne mecze grając w Lechii. Marnie, bo marnie, ale grając. Poza tym - kadra buduje. Zbudowała ostanio Jakuba Błaszczykowskiego, może do spółki z Lechią w końcu zbuduje i jego.

- Treningi w Lechii są na poziomie Bundesligi - powiedział Peszko po kilku pierwszych zajęciach w Gdańsku.

Czekamy więc na formę z Bundesligi.

Jacek Stańczyk
Źródło artykułu: