Trener Lechii nie zostawił na piłkarzach suchej nitki

Trudno znaleźć jakiekolwiek słowa - komentował czwartkową porażkę z Legią Warszawa trener Lechii Gdańsk Thomas von Heesen. Kiedy już odnalazł, na swoich piłkarzach nie zostawił suchej nitki.

O bramkarzu Marko Mariciu nawet nie chciał rozmawiać. Jak stwierdził, najpierw musi spytać jego samego, dlaczego zagrał tak źle. Bruno Nazario? - Jeśli piłkarz ma dwie stuprocentowe szanse, to na tym poziomie musi je wykorzystywać. Thomas von Heesen nawet nie ukrywał również, że zdjął Sławomira Peszkę, bo ten po prostu go zawiódł.

- Jeśli piłkarz nie gra tak, jak oczekuje trener, to trzeba go zmienić - wyjaśnił trener Lechii Gdańsk. Poza tym, reprezentant Polski dostał żółtą kartkę i było zagrożenie, że w drugiej połowie zostanie wyrzucony z boiska.

Była też krytyka całego zespołu. - Popełnialiśmy proste, dziecinne błędy, które na tym poziomie nie powinny się zdarzać. Zawsze jestem o to wściekły. To było jak święta Bożego Narodzenia dla Legii. Niemożliwe. Podejmowaliśmy złe decyzje w niewłaściwych momentach. Nigdy wcześniej nie spotkałem takich trudności. Skąd one się biorą? Muszę się dowiedzieć - mówił.

Jedynym zawodnikiem, którego Niemiec pochwalił był Michał Mak, który po przerwie zmienił Peszkę.

Trener Lechii przyznał też, że wynik być może jest trochę za wysoki. Gdańska drużyna przegrała w czwartek w Pucharze Polski z Legią Warszawa 1:4 i odpadła z dalszej rywalizacji.

Źródło artykułu: