Best, Jordan, Lewandowski - świat sportu jest zbudowany na wielkich pomyłkach

Zawsze, gdy Robert Lewandowski robi coś spektakularnego, ktoś przypomina słowa Mirosława Trzeciaka: "Sprzedawaj Lewandowskiego, mamy Arruabarrenę". Ale czy gdyby nie błąd ówczesnego dyrektora sportowego Legii, piłkarz stałby się tym kim jest?

Szkoda mi Mirosława Trzeciaka. Naprawdę zasłużył na więcej niż to, żeby być zapamiętanym z cytatu o Lewandowskim i Arruabarrenie. Proces decyzyjny jest związany z ryzykiem błędu, choć ten faktycznie jest dość spektakularny. Były dyrektor sportowy Legii przegapił największy talent w polskiej piłce od czasów Zbigniewa Bońka.

No właśnie, czy największy talent? Jest pewne podobieństwo między Bońkiem a Lewandowskim.

Zapytałem kiedyś bardzo cenionego trenera młodzieżowego z lat 70, żeby cofnął się w czasie i z ręką na sercu wymienił klasyfikację największych talentów w 1974 roku. Boniek, który potem zrobił największa karierę ze wszystkich, został wymieniony na piątym miejscu, i to takim dość naciąganym. Patrząc na umiejętności czysto piłkarskie, nikt nie pomyślał, że Boniek ma tak silną osobowość. Jest tu spore podobieństwo.

Przewidywanie przyszłości w piłce nożnej jest zajęciem niezwykle ryzykownym. Czy ktoś mógł przewidzieć, że Lewandowski jest tak silny psychicznie? Czy ktoś mógł wiedzieć, że razem z żoną zostaną fanatykami sportowego trybu życia i zdrowego odżywiania? Czy w końcu ktoś mógł przewidzieć, że spotka na swojej drodze takich ludzi?

Zresztą, co tam Lewandowski. Weźmy takiego George'a Besta. Glentoran Belfast odrzucił go jako zbyt niskiego i lekkiego. Ale gdy chłopca zobaczył skaut Manchesteru United, od razu wysłał do Matta Busby'ego telegram o treści: "Myślę, że znaleźliśmy geniusza". Czy to możliwe, że trenerzy Glentoranu przegapili geniusza?

Najbardziej chyba spektakularnym przypadkiem jest jednak słynny draft do ligi NBA, ten z roku 1984. Houston Rockets wybrało młodego Hakeema Olajuwona, a do Portland trafił Sam Bowie. Dopiero wybierający jako trzeci Chicago Bulls zaklepali sobie Michaela Jordana. Jak to możliwe, że popełniono taki błąd? Rod Thorn z Byków, ojciec chrzestny tego wyboru, w napisanej przez Rolanda Lazenby biografii zawodnika, mówi: - Nikt, włącznie ze mną, nie miał pojęcia, że Jordan stanie się tym, kim się stał.

No właśnie - czy Jordan byłby Jordanem jakiego znamy, gdyby nie spotkał na swojej drodze Phila Jacksona? Czy zdobyłby tyle tytułów, gdyby nie posłuchał genialnego trenera i dalej grał po swojemu?

Jackson, w "Sacred Hoops", jednej z najlepszych autobiografii jakie kiedykolwiek miałem w ręku, odwołuje się często do książki "Zen i sztuka oporządzania motocykla" Roberta Pirsiga. Uwierzycie, że odrzuciło ją aż 121 wydawnictw zanim trafiła do druku i osiągnęła sprzedaż na poziomie 5 milionów egzemplarzy?

Szeroko pojęta sztuka, show business, jest chyba trudniejszy do przewidzenia niż sport. Skoro nawet "The Beatles" zostali odrzuceni przez wytwórnię jako mało przyszłościowi… (szefowie wytwórni częściowo powetowali sobie straty wydając płyty "The Rolling Stones").

Świetną historię przegapienia talentu opisuje Rasmus Ankersen. Obecnie dyrektor sportowy duńskiego FC Midtjylland przypomina na wstępie swojej książki "Kopalnie Talentów" o tym jak jego akademia klubowa, najsłabsze ze wszystkich w Danii, dostała najsłabszych zawodników. Ale i tak musiała wybierać spośród nich. Odrzuciła m.in. chłopca który był tak słaby, że nie wiązano z nim żadnych nadziei. Ale że ojciec chłopca miał samochód i mógł nim wozić dzieci na mecze, to ostatecznie zagrał on w zespole. Po latach Simon Kjaer jako jedyny z całej akademii zrobił światową karierę.

W ciągu ostatnich kilku dni, internet obiegły stare teksty dziennikarzy, którzy wypominali Lewandowskiemu brak talentu. Sporego kalibru pomyłka. Ale gdy jeden z dziennikarzy zapytał piłkarza o ewentualną możliwość gry w Barcelonie, został gremialnie wyśmiany. Nie dlatego, że nie pasuje trenerowi do systemu. Po prostu tłum nie wierzył, że Lewandowski może być zawodnikiem na tak wysokim poziomie. A jednak, pomylili się niemal wszyscy. Sam wyceniłem go na maksymalnie 15 bramek w sezonie w Bundeslidze. Niby nie tak źle, ale…

Przykład Lewandowskiego pokazuje jak trudno przewidzieć drogę do sukcesu. To nie tylko tysiące przepracowanych godzin, ale świadomość, wartościowi ludzie na drodze. To wszystko buduje zawodnika.

Oczywiście zdarzenie z naszym napastnikiem jest dość komiczne i musi powodować wesołość. Ale już niekoniecznie poczucie własnej wyższości z powodu błędu popełnionego przez Mirosława Trzeciaka.

Z przykładów odrzuconych zawodników, błędów działaczy i trenerów, przegapionych talentów, moglibyśmy ułożyć pokaźnych rozmiarów listę. Mówiąc, że piłka nożna jest grą błędów, nie zapominajmy, że nie dotyczy to jedynie piłkarzy.

Mila o Lewandowskim: Każdy Polak wie, że jest lepszy od Messiego i Ronaldo

Źródło: Fakty TVN/x-news

Komentarze (2)
avatar
czarekdz
26.09.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Portland podjęło rozsądną decyzję nie biorąc Jordana w drafcie, bo mieli już Drexlera. Takze nie byla to zadna "spektakularna" pomylka. Inna sprawa, że Bowie przegrał z kontuzjami. W ogóle Port Czytaj całość