Wojtkowiak miał sporo szczęścia, bo upadek wyglądał naprawdę fatalnie. W 58. minucie niedzielnego meczu z Zagłębiem Lubin zawodnik Lechii Gdańsk został sfaulowany przez Macieja Dąbrowskiego, padł na murawę i przez około pół minuty nie dawał oznak życia.
Zawodnik pojechał do szpitala z podejrzeniem wstrząśnienia mózgu. Na szczęście kontuzja nie okazała się groźna.
Lechia na oficjalnym profilu na Twitterze podała: "G. Wojtkowiak pojechał w niedzielę do szpitala, podejrzewano wstrząs mózgu, ale wszystko jest OK. Po badaniach i obserwacji opuścił szpital".
Wojtkowiak będzie mógł zagrać w najbliższym meczu ligowym, w Białymstoku z Jagiellonią. - Według informacji od sztabu medycznego gdańskiego klubu nie ma żadnych przeciwwskazań do tego, by Wojtkowiak wrócił do gry i jeśli tylko będzie się czuł na siłach, może wziąć udział w jutrzejszym treningu z drużyną - informuje oficjalna strona internetowa klubu z Gdańska.
Laskowski: to punkt przełomowy w futbolu
{"id":"","title":""}